W tym miesiącu 72-letni Lai - który odsiaduje już 14 miesięcy więzienia za udział w podobnych demonstracjach 18 i 31 sierpnia 2019 r. - oraz dziewięciu innych działaczy przyznało się do zorganizowania nielegalnego zgromadzenia - informuje Reuters.
Potentat medialny jest głównym celem Pekinu, który postrzega go jako zdrajcę i osobę, która wielokrotnie nawołuje do anty-chińskiej retoryki. Do skazania go wykorzystano nowe przepisy ds. bezpieczeństwa, wprowadzające drakońskie kary dla uczestników nieautoryzowanych protestów.
Założyciel krytycznego wobec władz dziennika "Pinggwo Yatbou" ("Apple Daily") przebywa w areszcie od grudnia. Ciąży na nim szereg oskarżeń, w tym o oszustwa, nawoływanie do nieautoryzowanych demonstracji i "zmowę z obcymi siłami" w celu zagrożenia bezpieczeństwu państwa, za co może mu grozić nawet dożywocie.
Inni działacze opozycji Figo Chan, Lee Cheuk-yan, Albert Ho i Leung Kwok-hung usłyszeli wyroki skazujące ich na 18 miesięcy więzienia.
Jimmy Lai jest jednym z najbardziej znanych przedstawicieli ruchu demokratycznego w Hongkongu. Wielokrotnie wykorzystywał swoje imperium medialne do wspierania ruchu demokratycznego i jego masowych protestów przeciwko rosnącemu wpływowi Pekinu w enklawie. Władze Hongkongu zamroziły również aktywa Jimmy'ego Lai na podstawie nowego kontrowersyjnego prawa ds. bezpieczeństwa.