Jeszcze we wtorek późnym wieczorem rosyjski prezydent wysłał do Dumy projekt ustawy o przedłużeniu działania tzw. New START o kolejnych pięć lat.
Traktat ograniczający strategiczne zbrojenia rakietowe i jądrowe obu krajów wygasał 5 lutego. Poprzednia administracja amerykańska nie chciała go przedłużać, do końca jednak nie wiadomo było, jaka będzie jej decyzja. Wraz ze zmianą lokatora Białego Domu sprawę załatwiła jedna rozmowa prezydentów. Moskwa od razu pochwaliła się, że przedłużenia dokonano na jej warunkach: nie dopisując niczego do poprzedniego traktatu. Wcześniej Waszyngton zastanawiał się, czy nie umieścić w nim rosyjskiej broni, którą Kreml chwalił się w ciągu ostatniego roku.
Na przedłużeniu traktatu zależało jednak Putinowi, gdyż był on ostatnią umową zobowiązującą oba kraje do ograniczenia zbrojeń i chroniącą przed otwartym wyścigiem zbrojeń. Poprzednie zostały wypowiedziane zarówno przez Moskwę, jak i Waszyngton. W ostatnich dniach swej prezydentury Trump wypowiedział traktat o tzw. otwartym niebie, pozwalający na uzgodnione wcześniej loty zwiadowcze nad terytorium sygnatariuszy. W odpowiedzi Putin zerwał taką umowę z krajami europejskimi, zarzucając im, że zdobytymi danymi będą dzielić się z USA, nad których terytorium rosyjskie samoloty nie mogły już latać.
W środę od rana rozpoczęła się w Dumie procedura ratyfikacji New START.
W trakcie pierwszej rozmowy Biden m.in. przestrzegł też Putina przed naruszaniem integralności terytorialnej Ukrainy oraz wezwał do uwolnienia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Ani Biały Dom, ani Kreml nie poinformowały, co na to odpowiedział rosyjski prezydent.