W dzisiejszej "Sieście", która wróciła po 10 tygodniach przerwy, Marcin Kydryński ogłosił, że będzie to ostatnia audycja - relacjonuje Onet. - Powróciłem do Trójki. Ale czy mogło być inaczej? Przecież dla prawdziwego dżentelmena (...) nawet własna śmierć nie może być żadną wymówką. Jakkolwiek zwykle cenię sobie maniery Anglików, to ich zwyczaj wychodzenia z przyjęcia bez pożegnania z wszystkimi, a jedynie z gospodarzem (...) wydaje mi się w zaistniałej sytuacji niefortunne - zaczął dziennikarz.
- Przyszedł zatem się pożegnać po prostu. Bo przecież mieliśmy nie najgorsze party, prawda? - kontynuował. - Trwało całe 31 lat. Przed nami ostatnia „Siesta” - kontynuował.
- Myślę, że mamy trzy wyjścia - albo sięgniemy po pieśni protestu przeciwko tyranom, (...) możemy uderzyć w ton łzawy i zacząć od piosenki „To ostatnia niedziela” i z każdym kolejnym utworem zapadać się głębiej w otchłań rezygnacji, albo - co wydaje mi się najwłaściwsze - ten ostatni raz sprawimy sobie przyjemność muzyką, którą kochamy, a branie się za bary ze złoczyńcami zostawimy ludziom, którzy się na tym znają (...) Na przykład Kazikowi - stwierdził Kydryński.
- Na marginesie, bo może nie wszyscy pamiętają, a to pouczające i jakoś krzepiące, w Portugalii rewolucja goździków (...), która obaliła dyktatora też zaczęła się od włączonej w radiu piosenki. Zresztą naszego siestowego przyjaciela, Paula De Carvalho (...) Przez ostatnie nasze dwie godziny w ten - bądź co bądź - (...) piękny wiosenny dzień, wiosnę właśnie, a nie Polskę właśnie zobaczmy - dodał dziennikarz.
Kydryński nawiązał do rewolucji goździków, która odbyła się w Portugalii w 1974 r. Doprowadziła ona do obalenia dyktatury następcy Antónia Salazara – Marcela Caetana.