Państwo Wojciechowscy wobec tego zdecydowali się pojechać do komisu w Płocku. Na miejscu okazało się, że stan opla odbiega od przedstawionego w opisie ogłoszenia i na zdjęciach. Po negocjacjach i obniżeniu ceny zdecydowali się jednak na zakup samochodu.
Wtedy też okazało się, że handlarz nie posiada na miejscu dokumentów niezbędnych do rejestracji samochodu w Polsce. Zobowiązał się, że dośle je w przeciągu siedmiu dni. Gdy pani Marta otrzymała dokumenty, okazało się, że opel w rzeczywistości jest o rok starszy niż zapewniał sprzedawca. Mało tego, po 19 dniach od zakupu auto trafiło do mechanika. Jeżdżącego samochodem syna zaniepokoiły dziwne dźwięki dochodzącego z silnika. Okazało się, że konieczny jest jego remont silnika, a koszty naprawy przekroczyłyby 6 tysięcy złotych. Tymczasem pani Marta za samochód zapłaciła 24 tys. zł.
Handlarz nie poczuwał się w żaden sposób do winy. Cały czas utrzymuje, że auto w momencie sprzedaży było sprawne. Okazuje się jednak, że pani Marta i jej syn nie są jedynymi osobami, które kupiły w tym komisie niesprawny samochód. Kilka lat wcześniej inna kobieta zakupiła samochód dostosowany do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Nie zdołała nim nawet dojechać do domu, bo miał awarię po przejechaniu około 150 km.
Dziś samochód stoi nieużytkowany już od czterech lat. Pani Marta i jej bliscy czują się oszukani. Oceniają, że na tym zakupie stracili łącznie – wliczając koszty zakupu auta oraz sądowe – około 40 tys. złotych.