Zwiększyć presję na koncerny, które pozostały w Rosji

Ukraiński deputowany apeluje do polskich polityków o większy nacisk na firmy, które nie wycofały się z kraju rządzonego przez Putina.

Publikacja: 04.04.2022 21:00

Zwiększyć presję na koncerny, które pozostały w Rosji

Foto: PAP/EPA, MAXIM SHIPENKOV

„Każdy dolar mniej podatków zapłaconych przez zagraniczne firmy z Rosji to jeden nabój mniej wystrzelony w Ukraińców” – pisze ukraiński deputowany Mykoła Kniażycki. „Rzeczpospolita” dotarła do listu, który wysłał do polskiego premiera, ministrów, posłów i senatorów.

Kniażycki to były szef koncernów medialnych i były członek ukraińskiej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jako poseł Rady Najwyższej Ukrainy współprzewodniczy Grupie Parlamentarnej ds. Kontaktów Międzyparlamentarnych z Rzecząpospolitą Polską. W liście, wysłanym pod koniec marca do polskich polityków, apeluje o zwiększenie nacisku na zachodnie koncerny, „które nie uznały bestialskiej agresji Rosji na Ukrainę za wystarczający argument do tego, aby zaprzestać prowadzenia swojej działalności gospodarczej w Rosji”, czyli – co za tym idzie – „wspierać finansowo Putina i jego ludzi”.

W swoim liście podaje konkretne nazwy, m.in. Leroy Merlin i Nestlé. Pierwsza z tych firm początkowo deklarowała, że nie tylko nie zamierza kończyć działalności w Rosji, ale wręcz rozszerzyć jej zakres. Pod koniec marca zmodyfikowała jednak stanowisko, informując, że podjęła decyzję o wstrzymaniu dalszych inwestycji w tym kraju. Z kolei Nestlé, największa firma spożywcza świata, zawiesiła sprzedaż niektórych marek i kampanie reklamowe, wstrzymała większość importu i eksportu i zawiesiła inwestycje kapitałowe, jednak w Rosji zostaje.

Czytaj więcej

Rosyjskie ludobójstwo zamknie granice dla tirów

Obie firmy stały się obiektem odczuwalnego nacisku opinii publicznej. Najwięcej uwagi Kniażycki poświęca jednak innemu koncernowi, o którym mówi się relatywnie mniej. Chodzi o giganta tytoniowego Philipa Morrisa, producenta takich marek, jak Marlboro czy Iqos.

Jak przypomina Kniażycki, jest to największa zagraniczna firma działająca w Rosji. „Jak wyliczyła »Ukraińska Prawda«, za 4,8 miliarda dolarów wpłaconych przez tę firmę w 2020 r. do budżetu Rosji, mogła ona kupić 68 zestawów rakietowych Iskander-M” – pisze deputowany. Jego zdaniem firma ograniczyła się do „działań pod publiczkę”, takich jak zapowiedź zawieszenia inwestycji i odwołanie premiery nowego podgrzewacza do tytoniu. Kniażycki przypomina, że prezesem Philipa Morrisa jest Jacek Olczak, najwyżej postawiony Polak w strukturach światowego biznesu. I twierdzi, że nasz kraj powinien wywierać na koncern presję podatkową, „chociażby w zakresie wysokości akcyzy na sztandarowe produkty”.

Czy jest na to szansa? 21 marca rzecznik rządu Piotr Müller poinformował, że Polska będzie zabiegała o dodatkowe opodatkowanie firm, które nie wycofały się z Rosji. O to, jak wygląda realizacja tej zapowiedzi, spytaliśmy Centrum Informacyjne Rządu. Poprosiło, by kontaktować się z Ministerstwem Finansów, z którego nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi.

W swoim liście Kniażycki pisze, że docenia zapowiedź polskiego rządu, jednak „można pójść dalej”, czyli środki, które wpłyną z tytułu wyższych podatków, przeznaczyć na pomoc humanitarną dla Ukrainy lub na rekompensaty dla polskich firm, które opuściły rosyjski rynek.

Czytaj więcej

Elizabeth Truss: Przemówmy do Putina językiem siły

Swoje pismo wysłał 25 marca. Kilka dni później Philip Morris ogłosił, że jego „rada nadzorcza w porozumieniu z zespołem zarządzającym przygotowuje scenariusze wyjścia z rosyjskiego rynku, uwzględniając złożoność i dynamicznie zmieniającą się specyfikę otoczenia regulacyjnego i biznesowego”.

Mykoła Kniażycki mówi „Rzeczpospolitej”, że jego oceny to nie zmienia. – Presja ze strony całego cywilizowanego świata sprawia, że Philip Morris stara się coraz bardziej dystansować od Rosji, ale na razie ich wszystkie działania mają realnie bardzo niewielkie znaczenie – twierdzi. – W obliczu tego, co Rosjanie robią od ponad miesiąca na naszej ziemi, w Buczy czy Mariupolu, wycofywanie się z premiery nowego rodzaju podgrzewacza tytoniu brzmi jak niesmaczny żart – dodaje.

Przedstawiciele Philipa Morrisa w Polsce informują „Rzeczpospolitą”, że firma: zaprzestała produkcji części produktów tytoniowych na rynku rosyjskim, ograniczyła działalnośc produkcyjną, anulowała zaplanowaną inwestycję o wartości 150 mln dol. oraz zrezygnowała z planowanych na ten rok premier nowych produktów.

„Każdy dolar mniej podatków zapłaconych przez zagraniczne firmy z Rosji to jeden nabój mniej wystrzelony w Ukraińców” – pisze ukraiński deputowany Mykoła Kniażycki. „Rzeczpospolita” dotarła do listu, który wysłał do polskiego premiera, ministrów, posłów i senatorów.

Kniażycki to były szef koncernów medialnych i były członek ukraińskiej Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jako poseł Rady Najwyższej Ukrainy współprzewodniczy Grupie Parlamentarnej ds. Kontaktów Międzyparlamentarnych z Rzecząpospolitą Polską. W liście, wysłanym pod koniec marca do polskich polityków, apeluje o zwiększenie nacisku na zachodnie koncerny, „które nie uznały bestialskiej agresji Rosji na Ukrainę za wystarczający argument do tego, aby zaprzestać prowadzenia swojej działalności gospodarczej w Rosji”, czyli – co za tym idzie – „wspierać finansowo Putina i jego ludzi”.

Pozostało 80% artykułu
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Jak powstają zdjęcia, które przechodzą do historii?
Kraj
Polscy seniorzy: czują się młodziej niż wskazuje metryka, chętnie korzystają z Internetu i boją się biedy, wykluczenia i niedołężności
Kraj
Ruszył nabór wniosków o świadczenia z programu Aktywny rodzic.
Kraj
Kongres miejsc pamięci jenieckiej: dziedzictwo i strategie dla przyszłości
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kraj
Poznaliśmy laureatów konkursu Dobry Wzór 2024