- Nie było publiczności dlatego, że byli tancerze . Tancerze byli zarówno na scenie, jak i na widowni. Na scenie byli zawodowi tancerze, którzy mieli przećwiczone fantastyczne zresztą układy choreograficzne , 60 piosenek z tancerzami. Natomiast na widowni byli tancerze amatorzy , ale też ćwiczący w szkółkach, którzy dodawali fantastycznego klimatu - mówił Kurski.
- Wszyscy tańczyli w związku z czym wszyscy byli w pracy i wszyscy tworzyli na zasadzie zawodowej to wspaniałe taneczne, muzyczne show - przekonywał prezes TVP.
Krytykę uznał za bezpodstawna i wynikającą z zawiści, zauważając, że "jedna ze stacji" zorganizowała wieczór sylwestrowy w studiu, zamkniętym, bez przewiewu, a sylwester Dwójki odbywał się w "otwartej przestrzeni w plenerze, w amfiteatrze, gdzie jest duży przewiew", a wszyscy jego uczestnicy mieli negatywny wynik testu na koronawirusa.
- Jest jedna wielka zawiść, że telewizja, która złamała monopol informacyjny , na prawdę o Polsce, oprócz tego, że mówi prawdę o sprawach trudnych politycznie, publicznych, również dociera do ludzi w innych formach telewizyjnych – rozrywce, w serialach, w sporcie i to budzi wściekłość. Ja bym się tym nie przejmował. Karawana jedzie dalej - mówił prezes.
Ocenił, że w czasie, gdy widzowie nie mogli wyjść z domów i bawić się na imprezach, telewizja dostarczyła im w postaci "Sylwestra Marzeń Dwójki" produkt "naprawdę dobry, na światowym poziomie".
- Ten hejt wynika z zawiści. To jest po prostu zawiść różnych ludzi, którzy nie mogą zdzierżyć tego, że telewizja publiczna znowu wygrała, że ma znowu najlepszą ofertę, najlepszą rozrywkę, zrobiła najlepszego sylwestra - ocenił Kurski.