Jest decyzja w sprawie dalszych poszukiwań rosyjskiego drona w Polsce

Poszukiwania rosyjskiego drona, który 26 sierpnia miał wlecieć nad terytorium Polski, zakończyły się - informuje RMF FM. Wojsku nie udało się znaleźć śladów obiektu latającego, który w czasie zmasowanego ataku powietrznego Rosji na Ukrainę miał wlecieć nad Polskę i przebywać nad naszym terytorium przez ok. 30 minut.

Publikacja: 05.09.2024 11:15

Żołnierze WOT biorący udział w poszukiwaniu drona

Żołnierze WOT biorący udział w poszukiwaniu drona

Foto: Wojtek Jargiło, PAP

arb

Wojsko nie zdecydowało się na strącenie obiektu, ponieważ nie nawiązano z nim kontraktu wzrokowego i nie było pewności, czy nie jest to np. zabłąkana cywilna awionetka. W warunkach pokoju decyzję o zestrzeleniu obiektu powietrznego nad Polską każdorazowo autoryzować musi dowódca operacyjny.

Wojsko przeszukało 200 km2, nie znalazło śladów drona

RMF FM cytuje zastępczynię rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, mjr Ewę Złotnicką, która podała, że przeszukiwanie terenu, na którym spodziewano się znaleźć szczątki drona, zostało zakończone w środę wieczorem.

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

Drony używane przez obie strony wojny na Ukrainie

PAP

- Nie został odnaleziony żaden obiekt. W najbliższym czasie wydamy oświadczenie – dodała.

Poszukiwania drona były prowadzone przez żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej i trwały od 10 dni – początkowo poszukiwano go z ziemi i powietrza (przy udziale śmigłowców i dronów), a od pewnego czasu tylko z ziemi. W ramach akcji przeszukano ponad 200 km2. Żołnierzy w poszukiwaniach wsparli myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego.

Rosyjski dron nie spadł na terytorium Polski? A może go nie było?

Według jednej z hipotez dron mógł nie spaść na terytorium Polski – moment utracenia go z radarów mógł być momentem obniżenia pułapu przez maszynę, po czym mogła ona zmienić kurs i opuścić polskie terytorium.

Czytaj więcej

Sondaż: Rosyjski dron nad Polską. Czy powinniśmy go strącić? Znamy zdanie Polaków

Donald Tusk, w czasie jednej z konferencji prasowych, pytany o incydent mówił, że nie ma pewności, czy dron rzeczywiście wleciał nad terytorium Polski.

W czasie zmasowanych ataków powietrznych Rosji na Ukrainę kilkukrotnie dochodziło w przeszłości do naruszania polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie pociski manewrujące. Najpoważniejszy taki incydent miał miejsce 16 grudnia 2022 roku, gdy rosyjski pocisk Ch-555 wleciał nad Polskę i spadł w lesie w pobliżu Bydgoszczy. Pocisk ten został odnaleziony dopiero kilka miesięcy później, przez przypadkową osobę. Jak się okazało był nieuzbrojony (nie miał głowicy bojowej) co oznacza, że był to prawdopodobnie pozorowany cel dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.

Inne pociski, które naruszały polską przestrzeń powietrzną, zazwyczaj przebywały w niej od kilkudziesięciu sekund do kilku minut, po czym wlatywały ponownie nad Ukrainę (taka trajektoria miała utrudnić zwalczanie ich przez ukraińską obronę przeciwlotniczą).

Wojsko nie zdecydowało się na strącenie obiektu, ponieważ nie nawiązano z nim kontraktu wzrokowego i nie było pewności, czy nie jest to np. zabłąkana cywilna awionetka. W warunkach pokoju decyzję o zestrzeleniu obiektu powietrznego nad Polską każdorazowo autoryzować musi dowódca operacyjny.

Wojsko przeszukało 200 km2, nie znalazło śladów drona

Pozostało 87% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Ukrainie. Rosjanom nie udaje się odbić obwodu kurskiego
Konflikty zbrojne
Izrael ostrzelany z terytorium Jemenu. W Tel Awiwie zawyły syreny
Konflikty zbrojne
Zełenski podał termin kolejnego Szczytu Pokojowego. Rosja zostanie zaproszona
Konflikty zbrojne
Rosja produkuje nowe drony-kamikadze. Części pozyskuje z Chin
Konflikty zbrojne
Władimir Putin grozi państwom NATO. "Stan wojny z Rosją"
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne