Parlament ukraiński jeszcze w ubiegłym roku zaczął pracę nad ustawą dotyczącą mobilizacji. W grudniu prezydent Wołodymyr Zełenski mówił, że armia potrzebuje pół miliona nowych żołnierzy. Jak w czasie wojny zmobilizować setki tysięcy młodych Ukraińców, by jednocześnie nie łamać ich praw konstytucyjnych? Okazało się, że sprawa nie jest prosta.
Mobilizacja. Rada Najwyższa musi określić jej warunki
Projekt ustawy utknął w Radzie Najwyższej na kilka miesięcy. Co prawda został przegłosowany w pierwszym czytaniu na początku lutego, ale zgłoszono do niego ponad 4200 poprawek. Po długich bataliach parlamentarzyści ukraińscy wreszcie zapowiedzieli, że ustawa może zostać przyjęta w tym tygodniu.
Członkini komitetu ds. bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu Iryna Friz stwierdziła ostatnio, że tym tygodniu w komitecie odbędzie się jeszcze jedno głosowanie w kwestiach, które wywoływały największe kontrowersje. A chodzi m.in. o to, czy osobom, które ukrywają się przed mobilizacją, zostaną zablokowane rachunki bankowe i czy zostanie nałożony zakaz prowadzenia pojazdów.
Czytaj więcej
Jeśli marnujecie energię i siły na puste spory polityczne, to nie jest to nawet droga do porażki, ale do śmierci - mówił generał Ołeksandr Syrski w swoim pierwszym obszernym wywiadzie dla ukraińskich mediów. - Nadszedł czas, aby kraj ponownie przekształcił się w silną, zjednoczoną pięść - podkreślił dowódca.
Deputowani ukraińscy mają też zdecydować, czy będzie stosowany zakaz opuszczania kraju dla mężczyzn, którzy nie uregulowali swojego „statusu wojskowego”. Zakaz opuszczenia kraju w czasie wojny i tak obowiązuje, ale wielu mężczyzn wyjeżdża (jako kierowcy, studenci, wolontariusze). Prawdopodobnie nowa ustawa uderzy też w Ukraińców przebywających za granicą. Nie skorzystają z usług konsularnych, jeżeli nie mają odpowiedniej dokumentacji z komendy wojskowej.