– On był szczęśliwy, mówił, że to jest to, co mu się podoba. Ale w ciągu miesiąca twarz mu zmizerniała. Przestał się golić, było widać, że bombardowania i walki były tam dość ostre – mówił jeden z Kolumbijczyków o swoim koledze Oskarze Triana. Obaj służyli w ukraińskiej armii.
Pierwszy Kolumbijczyk pojawił się tam już dwa miesiące po wybuchu wojny, w kwietniu 2022 r. Przynajmniej tak twierdzili rosyjski blogerzy wojskowi, publikujący listy z nazwiskami ochotników z 64 krajów, którzy przyjechali na pomoc Ukrainie. Wśród nich był np. Japończyk czy pięciu Koreańczyków z Południa.
Czytaj więcej
Kuba nie jest przeciwna legalnemu udziałowi swoich obywateli w wojnie Rosji na Ukrainie – podała w czwartek państwowa agencja informacyjna RIA, powołując się na ambasadora Kuby w Moskwie.
Jednak na początku inwazji władze w Kijowie informowały, że przybyło ok. 20 tys. takich osób, co jednak wydaje się nieprawdopodobne.
Rosja ściga cudzoziemców-„najemników” z kilkudziesięciu państw
Z kolei rosyjski Komitet Śledczy na początku lutego informował, że wszczął sprawy karne o „najemnictwo”, jednak nie przeciw rosyjskiej Grupie Wagnera, lecz 593 cudzoziemcom z 46 krajów, którzy podobno służą w ukraińskiej armii. Ale rosyjscy niezależni dziennikarze podliczyli, że w bazie ich Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest tylko 396 listów gończych za cudzoziemcami z 36 krajów.