W poniedziałek w Kijowie rozpoczęła się konferencja „Międzynarodowy trybunał do spraw zbrodni agresji przeciwko Ukrainie”. Rozmawiano m.in. o mechanizmach utworzenia międzynarodowego trybunału, przed którym miałby być postawiony nie tylko Władimir Putin, ale i jego najbliżsi współpracownicy.
W kuluarach wiceszef prezydenckiego biura Andrij Smirnow został zapytany przez dziennikarzy, dlaczego Kijów wciąż nie ratyfikował Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego (a podpisał go jeszcze w 2000 r.). Odparł, że sprawą tą władze w Kijowie zajmą się dopiero po wojnie.
Międzynarodowy Trybunał Karny mógłby ścigać ukraińskich wojskowych?
– Nie chodzi o nas, ale wśród większości naszych wojskowych ktoś posiał pewne obawy odnośnie do tego, że w przypadku ratyfikacji Rzymskiego Statutu nasi wojskowi mogą być ścigani przez Międzynarodowy Trybunał Karny – mówił Smirnow, cytowany przez portal Interfax-Ukraina. Wyjaśniał, że obywatele Ukrainy i tak mogą być ścigani, ponieważ Ukraina zezwoliła MTK na badanie zbrodni Rosji na swoim terenie. Jak twierdzi, przed ewentualną ratyfikacją Rzymskiego Statutu Ukraina powinna najpierw przeprowadzić „pracę wyjaśniającą wśród wojskowych”.
Czytaj więcej
W tygodniach poprzedzających inwazję Rosji na Ukrainę, światowi przywódcy podróżowali do Moskwy, aby nakłonić Władimira Putina do odwołania planów ataku. Próby te zakończyły się niepowodzeniem, ale prezydent Rosji, który wywołał wojnę, ma teraz bardzo ograniczone możliwości podróżowania.
Trudno sobie wyobrazić, by Ukraina w przyszłości przystąpiłaby do Unii Europejskiej, nie ratyfikując Rzymskiego Statutu MTK. Zrobiły to wszystkie kraje członkowskie i zobowiązano do tego Kijów jeszcze w ramach umowy stowarzyszeniowej z UE podpisanej w 2014 roku. Do ratyfikacji międzynarodowego dokumentu namawiała w lipcu Kijów szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock, która stwierdziła, że „Ukraina wzmocni MTK”.