– Jesteśmy gotowi do kontrataku. Ono może zacząć się jutro, pojutrze, za tydzień. Nie mamy prawa popełnić błędu – powiedział sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Ołeksij Daniłow, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Zełenskiego.
Eksperci wskazują, że rozpoczęcie z dawna oczekiwanego ataku znacznie utrudnia przedłużający się sezon deszczy we wschodniej i południowej Ukrainie. Zdania są jednak podzielone, czy ukraińska armia jest już gotowa do ataku. Niektóre media publikują informacje o wysyłaniu na front nieprzygotowanych ukraińskich poborowych – tak jak w armii rosyjskiej. – Kijów dostał dużo zachodniej broni, ale o wyniku walk decyduje piechota – mówi jeden z ekspertów, sugerując, że ukraińskiej armii nadal brakuje żołnierzy.
Rosjanie zaczynają mieć też problemy w swej głównej broni – czołgach
Z drugiej strony frontu nadchodzą zaś informacje o rozkładzie okupacyjnych oddziałów. Pierwsze wieści pojawiły się w nocy z czwartku na piątek, o jakoby dezercji ze świeżo zdobytego Bachmutu ok. 30 więźniów zwerbowanych do Grupy Wagnera. Uciec mieli na wojskowej ciężarówce, z bronią w ręku, zabijając trzech rosyjskich żołnierzy (być może próbujących ich powstrzymać). Kolejna – z frontu w obwodzie ługańskim, skąd miało uciec 39 uzbrojonych żołnierzy, w tym więźniowie z Wagnera.
W końcu nawet rosyjska agencja TASS przyznała, że jacyś żołnierze uciekli z okopów, ale w okolicach Soledaru. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie te informacje dotyczą jednej grupy uciekinierów (a wieści poprzekręcano w trakcie przekazywania), czy kilku osobnych przypadków.