Olaf Scholz, który w środę znalazł się na Forum Ekonomicznym w Davos pod wyjątkową presją, aby przekazać Ukrainie czołgi Leopard, przyznał „Bloombergowi”, że nie wyklucza pozytywnej decyzji, choć w ramach szerszej inicjatywy NATO. Rozstrzygnięcie nastąpi w piątek na spotkaniu ministrów obrony krajów alianckich w bazie USA w niemieckim Ramstein.
Nawet jednak gdyby Berlin zgodził się na przekazanie Ukrainie czołgów, realizacja takiego kroku będzie trudna z powodu katastrofalnego stanu niemieckiej armii. O ile w 1989 r. Niemcy dysponowały 5 tys. czołgów, to dziś mają ich 300. Ale jak ujawnia „Spiegel”, tylko połowa jest sprawna.
To tylko jeden z wielu aspektów słabości niemieckich sił zbrojnych. Daje o tym pojęcie ranking Global Firepower, w którym uwzględniono potencjał konwencjonalnych sił zbrojnych 140 krajów na podstawie 50 czynników. O ile w 2022 roku Niemcy zajmowały 16. pozycję, daleko przed Polską (24.), to teraz oba kraje zamieniły się miejscami. RFN musi zadowolić się 24. lokatą, podczas gdy nasz kraj awansował na 20. pozycję.
Czytaj więcej
Olaf Scholz wybrał człowieka, który jest mało znany za granicą. Według kanclerza Boris Pistorius ma „siłę i spokój” do sprawowania tego urzędu.
Skąd tak duża zmiana? Zasadniczą przyczyną jest wojna w Ukrainie. Bezprecedensowy program wsparcia wojskowego spowodował, że pozycja Kijowa w rankingu skoczyła z 31. na 15. miejsce. Jednocześnie w wielu krajach zaczęła się weryfikacja realnej siły zbrojnej. Skoro wojna wróciła do Europy, potencjał obronny ma żywotne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa.