W piątek rano Rosjanie wystrzelili 72 rakiety. Ukraińska obrona przeciwlotnicza strąciła 60, ale te które się przedarły przez jej zaporę trafiły dziesięć obiektów energetycznych – na południu i wschodzie kraju.
W rezultacie bez prądu został cały obwód charkowski (w którym obecnie mieszka ok. 1,2 mln ludzi), dniepropietrowski (przed wojną mieszkało w nim 3,1 mln osób), kirowohradzki (ok. miliona miekszańców), cześć obwodu mykołajiwskiego, Połtawa, Krzywy Róg i kilka mniejszych miejscowości. Rosjanie celowali w rejony znajdujące się na południu i wschodzie Ukrainy, będące faktyczną strefą przyfrontową. Jednocześnie Charków i Dnipro (stolica obwodu dniepropietrowskiego) to dwa największe – po Kijowie – miasta kraju.
Czytaj więcej
W Kijowie, po porannym ataku rakietowym, mają miejsce awaryjne przerwy w dostawach prądu - informuje spółka energetyczna DTEK, na swoim kanale w serwisie Telegram.
Oprócz tych rejonów tradycyjnie Rosjanie ostrzeliwali także Kijów, gdzie również w całym mieście zabrakło prądu.
Po ataku na południowe i wschodnie rejony kraju holding „Ukrenerho” ogłosił „sytuację nadzwyczajną” - wprowadzaną wtedy, gdy firma nie jest w stanie wytworzyć i dostarczyć prądu ponad 50 proc. odbiorców w kraju. „Uszkodzone zostały elektrociepłownie, hydroelektrownie, główne podstacje elektryczne” – poinformował holding w oświadczeniu.