– Czy ludzie i amoniak to jedno i to samo? – pytał jeszcze we wrześniu rzecznik Kremla.
Wtedy bowiem po raz pierwszy zaczęto mówić, że możliwe jest uruchomienie rurociągu pompującego rosyjski amoniak z okolic Togliatii nad Wołgą do ukraińskiego portu w Odessie, cały czas ostrzeliwanego przez Rosjan. Prezydent Zełenski mówił, że mógłby zgodzić się na to (na prośbę ONZ) pod warunkiem wymiany jeńców z Rosją według zasady „wszystkich na wszystkich”.
Ewentualne porozumienie miało być częścią „umowy zbożowej”, która umożliwia wywóz ukraińskiego ziarna przez porty w okolicach Odessy. Pompowanie surowców agresora przez terytorium napadniętego kraju wygląda dziwnie, ale od początku wojny trwa tranzyt rosyjskiej ropy i gazu przez Ukrainę.
Mimo że ONZ twierdzi, iż amoniak jest bardzo potrzebny do produkcji nawozów sztucznych (przed wojną do Rosji należało 20 proc. eksportu amoniaku drogą morską), Kreml odmówił wymiany jeńców.
Wbrew kremlowskiemu weto nagle, w ciągu ostatniego tygodnia dokonano trzech wymian jeńców. Objęły one niewielką zaledwie część żołnierzy z obu stron, ale jednak nigdy wcześniej kontakty nie były tak intensywne. Jednocześnie agencje prasowe poinformowały o spotkaniu rosyjskiej i ukraińskiej delegacji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Podobno tematem rozmów znów był amoniak, ale pojawiły się plotki, że nie tylko.