Gulyás wypowiedział się w tej sprawie na konferencji prasowej, przeprowadzonej po środowym posiedzeniu węgierskiego rządu. Odpowiadając na pytanie telewizji ATV o incydent w powiecie hrubieszowskim szef kancelarii Orbána podkreślił, że „tylko Rosja jest odpowiedzialna za wojnę” i bez jej rozpoczęcia przez Moskwę do zdarzenia by nie doszło. - Pośrednio jest więc w tym także odpowiedzialność rosyjska, ale jeśli rzeczywiście spadła ukraińska rakieta, to trudno mówić o bezpośredniej odpowiedzialności rosyjskiej - zaznaczył.
Minister, komentując reakcje społeczności międzynarodowej, podkreślił przy tym „zły przykład” ze strony prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Ten ostatni w czasie swojego wirtualnego wystąpienia na szczycie G20 wskazywał, że we wtorek „sto rosyjskich rakiet uderzyło w Ukrainę” i „niestety są ofiary, przy czym nie tylko na Ukrainie, lecz rosyjskie rakiety wczoraj uderzyły w terytorium sąsiedniej Polski”. Zełenski wzywał też do szybkiej reakcji na to zdarzenia.
Czytaj więcej
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wyraził przekonanie, że pocisk, który we wtorek spadł na polskim terytorium, ok. 6 km od granicy, nie był ukraiński.
Gulyás relacjonował też, że we wtorek, po doniesieniach z Polski, Viktor Orbán „zgodnie z protokołem” zwołał Radę Obrony, węgierski minister obrony skontaktował się z ministrami obrony państw członkowskich NATO, a także sekretarzem generalnym NATO.
- Minister spraw zagranicznych i minister obrony narodowej rozmawiali też ze swoim polskim odpowiednikiem, a Węgry od razu zapewniły Polskę o swoim wsparciu – dodał. Według niego to, że przez kilka godzin „wiele osób podejrzewało rosyjski atak, pokazuje, jak ważne jest jak najszybsze zawieszenie broni i jak najszybsze rozpoczęcie negocjacji pokojowych”.