Wielka ewakuacja z Chersonia i wielka kradzież. Rosjanie wywożą wszystko, co się da

Wywożeniu ukraińskich mieszkańców Chersonia towarzyszy masowe rozkradanie przez rosyjskich żołnierzy wszystkiego, co da się wepchnąć na ciężarówki.

Publikacja: 21.10.2022 03:00

Jak najdalej od Chersonia – rosyjska armia w drodze na Krym

Jak najdalej od Chersonia – rosyjska armia w drodze na Krym

Foto: STRINGER/AFP

„W ciągu nocy ponad 60 ciężarówek zjechało do przeprawy promowej przez Dniepr, wszystkie były wypełnione kradzionym sprzętem gospodarstwa domowego” – informuje jeden z mieszkańców miasta.

By ułatwić sobie wywożenie pralek oraz lodówek, rosyjskie władze rozwiązały miejscową straż pożarną i zarekwirowały wszystkie jej pojazdy. Rzekę można przekraczać tylko promami, bowiem ukraińska armia uszkodziła mosty.

W środę kolaboranci wezwali mieszkańców, by ci opuszczali miasto. Sugerowali przy tym, że będą się w nim toczyły ciężkie walki. Ale na razie na miejskiej przeprawie promowej zbierają się głównie mieszkańcy okolicznych wiosek, a nie Chersonia.

Czytaj więcej

Rosjanie wywieźli już 15 tys. mieszkańców z Chersonia. W planach 50-60 tys.

– W czwartek po wioskach na prawym brzegu krążyły autobusy. Ludzi natarczywie namawiano do wyjazdu, ale nie słyszałem o przypadkach stosowania przymusu. Większość jest bardzo wystraszona i przytłoczona rosyjską propagandą. A kolaboranci chodzą po domach i mówią, że jak przyjdą Ukraińcy, to wszystkich będą rozstrzeliwać, wysadzą tamę elektrowni kachowskiej itd. Ale ludzie próbują się ukrywać, nie wychodzą na ulice – opowiada o sytuacji na „chersońskim przyczółku” miejscowy dziennikarz Oleg Baturin.

– W sklepach przestali wydawać resztę z rubli w ukraińskich hrywnach, jak robili wcześniej. Hrywny chowają. U cinkciarzy na bazarze kolejki, wszyscy wyprzedają ruble – opowiada jedna z mieszkanek Chersonia.

Eksperci przypominają, że wszelkie takie „linie” okazały się całkowicie bezużyteczne w czasie drugiej wojny światowej

Dziennikarze Radia Swoboda wykryli, że już od początku października Rosjanie wywożą swój ciężki sprzęt promami na wschodni brzeg rzeki. – W Nowej Kachowce (na wschodnim brzegu Dniepru – red.) długo się nie zatrzymują ani nie okopują. Jadą w kierunku Krymu – mówi jeden z ukraińskich ekspertów wojskowych. Przemarszom na wschodnim brzegu towarzyszy fala kradzieży, tak jak i na zachodnim.

Rosyjskie dowództwo cały czas mówi o ukraińskich atakach na przyczółek, ale Ukraińcy tego nie potwierdzają. Tak jak i sami rosyjscy żołnierze z okopów na pierwszej linii.

W dawniej 280-tysięcznym mieście – w którym pozostało 50–70 tys. mieszkańców – zauważono wzmożony ruch oddziałów wojskowych, w tym złożonych ze świeżo zmobilizowanych żołnierzy. Ale ci nie opuszczają miasta, za to skupują żywność na bazarach.

Rosyjskie oddziały miały za to zacząć wycofywać się też z Enerhodaru, miasteczka nad zbiornikiem kachowskim, gdzie znajduje się Zaporoska Elektrownia Atomowa. Tutaj również nie wiadomo, co to oznacza: czy Rosjanie zdecydowali się utworzyć wokół elektrowni strefę zdemilitaryzowaną (czego domagają się Ukraińcy), czy może potrzebują oddziałów w innych częściach okupowanych terenów.

Na froncie na wschód od Chersonia bez przerwy od sierpnia atakują Bachmut. Ale na ich zapleczu pojawiła się umocniona linia obrony, nazwana już „linią Wagnera”. Budują ją najemnicy z tej firmy, kopiąc rów przeciwczołgowy i stawiając przed nim dwa rzędy betonowych kolców, mających uniemożliwić przejazd czołgów. „Linia” ma swoje przedłużenie na północ, pokrywając się z przebiegiem frontu sprzed 24 lutego, czyli rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Na razie nikt nie jest w stanie wyjaśnić, po co Rosjanie ją budują oraz czy i kiedy zamierzają się za nią wycofać.

Wcześniej próbowali kopać taką linię fortyfikacji przed miasteczkiem Kreminna (w obwodzie ługańskim), do którego od zachodu zbliżyła się ukraińska armia. Ale Ukraińcy zaatakowali na północ od niej, czyniąc wszystkie wysiłki w celu jej stworzenia bezcelowymi. Obecnie eksperci przypominają, że wszelkie takie „linie” okazały się całkowicie bezużyteczne w czasie drugiej wojny światowej, począwszy od Linii Maginota, poprzez Linię Mołotowa, po Wał Atlantycki i Linię Zygfryda.

Czytaj więcej

Putin wizytował zmobilizowanych. "600 pocisków, pięć granatów"

Jednocześnie właściciel firmy najemników Wagner, Jewgienij Prigożin, poinformował o budowie umocnień polowych już w samej Rosji, w graniczącym z Ukrainą obwodzie biełgorodzkim. Tam też jeden z jego najemników formuje i trenuje oddziały „obrony terytorialnej”. Nie wiadomo, co one mają robić: bronić obwodu przed ukraińskim atakiem (na który się nie zanosi), wesprzeć armię rosyjską w Ukrainie czy może wzmocnić oddziały straży granicznej.

„Bez dwóch zdań, jesteśmy gotowi wesprzeć również inne obwody, które chcą zatroszczyć się o swoją obronę” – napisał Prigożin na internetowej stronie swojej firmy, wywołując kolejną falę spekulacji.

„W ciągu nocy ponad 60 ciężarówek zjechało do przeprawy promowej przez Dniepr, wszystkie były wypełnione kradzionym sprzętem gospodarstwa domowego” – informuje jeden z mieszkańców miasta.

By ułatwić sobie wywożenie pralek oraz lodówek, rosyjskie władze rozwiązały miejscową straż pożarną i zarekwirowały wszystkie jej pojazdy. Rzekę można przekraczać tylko promami, bowiem ukraińska armia uszkodziła mosty.

Pozostało 91% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym