Miał nadzieję, że wojskowa komisja lekarska nie dopuści go do służby, bowiem ma 5-centymetrową torbiel na mózgu. Ale żadnych lekarzy nie było.
Czebotariow prawdopodobnie nie pobił rekordu szybkości poddania się ukraińskim żołnierzom, znane są bowiem przypadki trafiania do niewoli już pierwszego dnia pobytu na froncie. Ale jednak rekordowo szybko, w ciągu niecałego miesiąca rozpoczął służbę wojskową i jak się zdaje zakończył ją, po drodze dwukrotnie przekraczając linię frontu.
Dokładniej Rosjanin opisał swe nieco kuriozalne przygody, będąc jeszcze w niewoli, ukraińskiemu dziennikarzowi Wołodymyrowi Zołkinowi. Od początku wojny robi on wywiady z rosyjskimi jeńcami i publikuje na Youtubie.
22 września Czebotariow został wezwany do kadr w swojej firmie (jest technologiem żywności ze specjalnością żywność dla dzieci). Kadrowa w obecności dwóch nieznanych mu cywilów wręczyła wezwanie do komisji wojskowej: „jeśli nie pójdziesz, zaliczysz od 3 do 5 lat łagru”.
Miał nadzieję, że wojskowa komisja lekarska nie dopuści go do służby, bowiem ma 5-centymetrową torbiel na mózgu. Ale żadnych lekarzy nie było, poborowych wsadzono do autobusu i wywieziono do Boguczar (nad Donem, 200 km na południe od Woroneża).
23 września zmobilizowanych zebrano na placu apelowym. Tam stali kilka godzin. W pobliżu Czebotariewa jeden z mężczyzn dostał ataku epilepsji i upadł. Nikt się nim nie zainteresował, Czebotariow nie wie, co się z nim dalej stało.