Ambasador RP w Kijowie, Bartosz Cichocki, mówił w rozmowie w RMF FM o poniedziałkowym rosyjskim ostrzale Kijowa. - My pracujemy przy niewielkiej uliczce, ale ona łączy ruchliwą stację metra ze strefą osiedlową. Ta ulica przed wojną była zapchana ludźmi i samochodami. Potem nastąpiła całkowita pustka, cisza w marcu i kwietniu. A następnie – w lipcu, sierpniu – znowu się zaczęły na niej tworzyć korki. I dzisiaj oczekuję, że będzie na niej mniejszy ruch - powiedział.
Zapytany o to, jak minęła noc w stolicy Ukrainy, ambasador stwierdził, że ”spokojnie”. - Natomiast od tutejszej 7:40 zabrzmiały syreny i ten alarm bombowy nadal trwa. Chociaż jak donoszą media, tym razem celem rosyjskich rakiet jest nie Kijów, ale Odessa i Winnica - dodał.
Czytaj więcej
- jeśli Rosjanie sądzili, że poprzez zastraszanie, poprzez taki koszmar, stworzą presję społeczną, ukraińską na prezydenta Zełenskiego, by się poddał, to się przeliczyli - mówi w rozmowie z RMF FM ambasador Polski w Ukrainie Bartosz Cichocki.
Bartosz Cichocki odniósł się także do sobotniej eksplozji na Moście Krymskim oraz do tego, jak odpowiedziała na nią Rosja. - Ja wczoraj wjeżdżałem samochodem z kierunku zachodniego do Kijowa i ku mojemu zaskoczeniu nie było żadnych korków, żadnego nadzwyczajnego ruchu na drogach wyjazdowych. Pamiętam dokładnie 24, 25, 26 lutego – te trasy były sparaliżowane. Były ogromne korki. Trochę kolejek było na stacjach benzynowych. Tam się wyczuwa pewną zapobiegliwość, ludzie tankują paliwo do jakichś butelek, baniaków, czego się da. Ale wydaje mi się, że Ukraińcy raczej pokazują swoją determinację - podkreślił. - Też trzeba rozumieć, że to, co się wczoraj wydarzyło w Kijowie, cały czas się dzieje w Zaporożu, Dnieprze, Charkowie i Ukraińcy może inaczej niż słuchacze w Polsce i na Zachodzie, cały czas śledzą te informacje. To okrucieństwo, brutalność – jeśli można do niej w ogóle przywyknąć – to tutaj inne wywołuje wrażenie - dodał.
Zdaniem ambasadora, „Ukraińcy są od początku świadomi, że to nie jest wojna o oderwanie jednego, czy drugiego miasta”. - Celem jest zniszczenie państwa ukraińskiego, rzucenie go na kolana, przejęcie władzy, ustanowienie marionetek i to, co się zaczęło wczoraj – nowa faza wojny, ona jest nowa z taktycznego punktu widzenia, ale nie strategiczna z punktu widzenia Ukraińców. Natomiast co do sytuacji społecznej – widzimy, że Rosjanie celują – nie zawsze udanie – w sieci dystrybucji i produkcji prądu elektrycznego. Jeśli go zabraknie, to wtedy życie stanie się tutaj znacznie trudniejsze, wtedy być może nastąpi odpływ ludności cywilnej - zaznaczył Cichocki.