Obrońca Siewierodoniecka: Piechotę byśmy zatrzymali. Ale oni niszczą wszystko

Jeden z ostatnich ukraińskich żołnierzy, który opuścił Siewierodonieck, relacjonuje w rozmowie z agencją Reutera, że miasto opuszczał w łodzi z poczuciem żalu, że tyle wysiłków włożonych w obronę miasta poszło na marne.

Publikacja: 27.06.2022 14:41

Ukraiński żołnierz

Ukraiński żołnierz

Foto: AFP

arb

W sobotę ukraińscy żołnierze broniący Siewierodoniecka, aby uniknąć odcięcia od reszty ukraińskich sił, wycofali się z miasta w kierunku wyżej położonego Lisiczańska.

Ukraińcy bronili Siewierodoniecka od wielu dni. Najdłużej bronili się w przemysłowej części miasta, na terenie zakładów Azot.

Po zajęciu Siewierodoniecka przez Rosjan ostatnim, w pełni kontrolowanym przez Ukraińców dużym miastem w obwodzie ługańskim, jest położony naprzeciwko Siewierodoniecka, po drugiej stronie Dońca Siewierskiego, Lisiczańsk.

Czytaj więcej

Separatyści twierdzą, że weszli do Lisiczańska z pięciu kierunków

"Było nam żal, ale chcieliśmy przeżyć"

- Było nam żal, ponieważ włożyliśmy wiele wysiłku w obronę - to trwało miesiącami - powiedział Danyło, 24-letni żołnierzy armii ukraińskiej, który był jednym z ostatnich obrońców Siewierodoniecka opuszczających miasto.

- Ale nie byliśmy zbyt przygnębieni, ponieważ również chcieliśmy przeżyć - dodał.

Danyło i drugi żołnierz, Anton, opisywali odwrót przez wody Dońca Siewierskiego w wywiadach, których udzielali w niedzielę. Z agencją Reutera rozmawiali w Słowiańsku, położonym 60 km na zachód od Siewierodoniecka. Słowiańsk to obecnie jedna z najważniejszych ukraińskich twierdz, broniących Donbasu przed zajęciem przez Rosjan.

- Wycofywaliśmy się pod osłoną ciemności, dla bezpieczeństwa. Miejsca przepraw były stale zmieniane, ponieważ były ostrzeliwane - mówili ukraińscy żołnierze.

Danyło twierdził, że - z tego co wie - żaden żołnierz ukraiński nie zginął w czasie odwrotu.

"Każdy skrawek ziemi staje się twoim domem"

Anton mówił, że obrońcy Siewierodoniecka obawiali się, aby nie znaleźć się w okrążeniu, jak było to w przypadku obrońców zakładów Azowstal, w Mariupolu, gdzie do niewoli dostały się ostatecznie setki ukraińskich żołnierzy.

Jak mówi ukraiński żołnierz w zakładach Azot w Siewierodoniecku było "wielu cywilów, żołnierzy i wszystko zmierzało w stronę okrążenia". Anton zarzucił rosyjskiej armii, że ta stosuje na Ukrainie taktykę "spalonej ziemi". 

- Gdyby była to tylko piechota i natarcie, bylibyśmy w stanie się bronić, ale ich taktyka obejmuje niszczenie wszystkich budynków i niszczenie wszystkiego, i nie mieliśmy się gdzie ufortyfikować, nie było gdzie prowadzić wojny pozycyjnej, gdzie się bronić - podkreślił.

Anton mówił, że obrońcom Siewierodoniecka nakazano odwrót, ponieważ - w związku z dużymi stratami - nie było sensu nadal utrzymywać pozycji. Jak dodał jego zdaniem Rosjanie ponieśli znacznie większe straty.

- Kiedy walczysz o każdą ulicę... każdy skrawek ziemi staje się twoim domem i walczysz o niego do końca. To było trudne (decyzja o wycofaniu - red.), ale taki był rozkaz, a to znaczy, że to właściwa rzecz - podsumował.

W sobotę ukraińscy żołnierze broniący Siewierodoniecka, aby uniknąć odcięcia od reszty ukraińskich sił, wycofali się z miasta w kierunku wyżej położonego Lisiczańska.

Ukraińcy bronili Siewierodoniecka od wielu dni. Najdłużej bronili się w przemysłowej części miasta, na terenie zakładów Azot.

Pozostało 90% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym