Większość popiera wojnę. Tendencja w rosyjskim społeczeństwie jest wyraźna

Czy Rosjanie popierają inwazję na Ukrainę? Wszystko wskazuje na to, że tak.

Publikacja: 13.06.2022 21:00

„Z”, czyli symbol rosyjskiej wojny przeciw Ukrainie, na ulicach Wołgogradu

„Z”, czyli symbol rosyjskiej wojny przeciw Ukrainie, na ulicach Wołgogradu

Foto: afp

Według danych co najmniej siedmiu różnych ośrodków socjologicznych od 60 do 80 proc. mieszkańców Rosji zgadza się z decyzją Putina zaatakowania sąsiedniego kraju.

Dokarmianie agresji

Wyniki badań nie są co prawda pewne. Socjologowie unikają pytań o „wojnę”, gdyż to może być karalne jako „dyskredytacja rosyjskich sił zbrojnych”. Oficjalnie najazd na Ukrainę nazywany jest „operacją specjalną” i pod groźbą kar nie wolno używać innych nazw, nawet w rozmowach prywatnych czy prywatnej korespondencji.

Mimo to tendencja w społeczeństwie jest wyraźna: większość popiera wojnę.

– Jasne jest, że Putin to dyktator, który decyzję o rozpoczęciu wojny podjął sam. Ale nie działa on w pustej przestrzeni, tylko w pewnym kontekście kulturowym. Można nawet powiedzieć, że on sam jest produktem tego kontekstu. Tutaj silna jest idea rusofobii (otaczającego Rosję świata – red.), przekonanie że Zachód blokuje rozwój Rosji, a także uraza do Zachodu – opisuje świat Putina i Rosjan niemiecki historyk, profesor Martin Schulze Wessel. Jego zdaniem wszystkie te urazy „karmią agresję”.

W rosyjskiej przestrzeni publicznej przytłacza oficjalne wsparcie wojny i prezydenta. Wszędzie widoczne są symbole agresji. To są zarówno „wstążki św. Jerzego” (od wstążki wojskowego orderu św. Jerzego) oraz łacińskie litery Z i V. Mimo że oznaczone nimi są pojazdy armii rosyjskiej walczącej w Ukrainie, nikt (poza rosyjskim sztabem generalnym) nadal nie wie, co one oznaczają, ale używane są powszechnie w propagandzie.

Różne formy publicznego sprzeciwu są już nieliczne i trudno zauważalne na ulicach rosyjskich miast. Jednak obecne poparcie większości nie gwarantuje, że będzie ono stabilne. Dwóch socjologów Michaił Komin i Kiriłł Rogow uważa, że większość jest „niepewna”, a łączy ją jedynie „wymuszony konsensus”, który rozpadnie się wraz z pogarszaniem się warunków życia.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Unijny przekaz dla Kijowa

– My również zauważyliśmy korelację poparcia dla Putina z ratingiem społecznego samopoczucia oraz poparcie dla operacji wojskowej – mówi politolog Aleksandr Wwiedienski. Według prowadzonych przez niego badań „osoby określające same siebie jako niezamożne w mniejszym stopniu popierają operację w Ukrainie”.

Pocierpieć dla ojczyzny

Największym poparciem zaś agresja cieszy się wśród starszych respondentów. – Dla nich ważniejsze są postawy kolektywistyczne niż indywidualistyczne. (…) Innymi słowy: biedni emeryci raczej popierają operację wojskową, a biedni Rosjanie w wieku średnim i biedna młodzież raczej jej nie popiera, dlatego że odbija się ona na ich statusie materialnym. Należy pamiętać, że prawie trzecia część obywateli Rosji to osoby powyżej 60. roku życia – tłumaczy Wwiedenski.

– Rosjanie, którzy popierają operację wojskową, to głównie ci, którzy nie uważają Ukraińców za osobny naród, a Ukrainy za państwo. Uważają, że tam żyją Rosjanie – opisuje wyniki badań.

Dlaczego wojna wybuchła teraz, a nie kiedy indziej, tłumaczy Aleksiej Lewinson z Centrum Lewady. – Zarówno mieszkańcy Rosji, jak i jej liderzy uważali, że Unia Europejska jest pogrążona w kryzysie, w USA rządzi słaby prezydent, w dodatku zajęty głównie Chinami, a w Ukrainie – bałagan, na którego czele stoi klown (ze względu na aktorską przeszłość tak nazywa prezydenta Zełenskiego kremlowska propaganda) – podsumowuje kilkumiesięczne badania Centrum. – W dodatku pomysł najazdu wspierało powszechne przekonanie o mocy własnej armii – dodaje.

– Zarówno społeczeństwo, jak i elity rządzące uważają, że Rosja wystąpiła przeciw Zachodowi (i z nim walczy w Ukrainie – red.). Jeśli tak, to Rosja i Zachód są wielkościami porównywalnymi, co wielu Rosjanom pochlebia. Szczególnie tym, którzy są zwolennikami tezy, że Rosja to „osobna cywilizacja”. I unikalna – tak Lewinson wyjaśnia źródła militarystycznego zaczadzenia.

Czytaj więcej

Sondaż: Wsparcia za przyjęcie Ukraińców już dość, czas pójść na swoje

W jaki sposób ta większość będzie wpływała na przebieg wojny? – Według wielu naszych badań Rosjanie określają siebie przede wszystkim jako „zwykłych” (ludzi). Zgodzą się pocierpieć, pożyć „zwyczajnie”, jadać „zwykłe ziemniaczki” i jeździć „zwykłymi” samochodami. A w szkołach i w telewizorze wyjaśnią im, jak urządzony jest świat, gdzie wszyscy są przeciw nam, bo my walczymy o prawdę – ironicznie przedstawia wyniki badań.

A co z Ukrainą: „Jeśli coś się uda osiągnąć, to będzie nieźle. Ale to już nie jest konieczne, bo ją tak stratowano, że długo będzie lizać rany”.

Według danych co najmniej siedmiu różnych ośrodków socjologicznych od 60 do 80 proc. mieszkańców Rosji zgadza się z decyzją Putina zaatakowania sąsiedniego kraju.

Dokarmianie agresji

Pozostało 96% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym