- Spójrzmy, co tak naprawdę jest przygotowywane. Szykowana jest kolejna prowokacja ukraińskich nacjonalistów - oświadczyła na konferencji prasowej rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa, cytowana przez oficjalne państwowe media rosyjskie. Według Zacharowej, Ukraińcy planują "zaminowanie zbiorników z toksycznymi chemikaliami w zakładach Azot w Siewierodoniecku" oraz "zatrzymanie ponad tysiąca pracowników zakładów i lokalnych mieszkańców w podziemnej części" fabryki.
- Według planu Kijowa, eksplozja zbiorników z ponad 100 tonami saletry i kwasu azotowego powinna opóźnić natarcie wojsk Sił Zbrojnych Rosji oraz (samozwańczych - red.) republik donbaskich - mówiła Maria Zacharowa. Dodała, że władze Ukrainy planują obwinić za katastrofę, która doprowadzi do śmierci ludzi, "Rosję, jak zawsze". Rzeczniczka MSZ Rosji twierdziła, że "reżim kijowski fabrykuje takie fejki kosztem życia własnych obywateli" i oceniła, że to "godne ubolewania".
Czytaj więcej
Kilka rosyjskich pocisków manewrujących uderzyło w obiekt infrastruktury w Kijowie. Rosja twierdziła, że w ataku zniszczyła m.in. czołgi. Doniesieniom tym zaprzeczył szef ukraińskich kolei. Według niego, rakiety uderzyły w zakład naprawy wagonów, w którym nie było żadnego sprzętu wojskowego.
Odnosząc się do Siewierodoniecka rzeczniczka resortu kierowanego przez Siergieja Ławrowa powiedziała, że to miasto znajdujące się nie na terenie Ukrainy, lecz Ługańskiej Republiki Ludowej - uznanej przez Moskwę samozwańczej republiki na terenie należącym do Ukrainy.
Wcześniej gubernator obwodu ługańskiego Serhij Haidai napisał na swoim kanale w serwisie Telegram, że "nikt nie zamierza poddać Siewierodoniecka". Haidai podkreślił, że na ulicach miasta trwają zacięte walki, a Ukraińcy "walczą o każdy centymetr w mieście". Gubernator obwodu ługańskiego napisał też, że Rosjanie "nie kontrolują drogi Lisiczańsk-Bachmut, ale ciężko ją ostrzeliwują" w związku z czym korzystanie z drogi jest zbyt niebezpieczne.