– Bez dwóch zdań (Zachód) postawi na tak zwaną piątą kolumnę. Na „nacjonalzdrajców”, tych którzy pieniądze zarabiają tutaj u nas, żyją tam (na Zachodzie). Żyją nie tylko w geograficznym sensie tego słowa, ale i swoimi myślami, swoją niewolniczą mentalnością – Putin nagle zmienił temat na wideo konferencji poświęconej problemom gospodarczym i społecznym regionów Rosji.
Tyrada na temat „nacjonalzdrajców” wywołała ogromny niepokój. – Należałoby przypomnieć, że tego terminu, Nationalverräter, pierwszy użył Adolf Hitler w „Mein Kampf” – stwierdził opozycjonista Władimir Kara-Murza.
Wypluwanie szumowin
Ale nie tylko rosyjska opozycja zauważyła te podobieństwa. Zdumieli się nawet ludzie jak najdalsi od Rosji. „Nie uwierzycie, kogo ten koleś mi przypomina” – napisał w Twitterze Michael Godwin, prawnik fundacji Wikimedia, po obejrzeniu wystąpienie Putina.
Czytaj więcej
Krytyczne przemówienie online Wołodymyra Zełenskiego w Bundestagu przeszło w parlamencie bez echa, którym miała być debata. Opozycja uznała to za skandal.
Adwokat i pisarz znany jest ze sformułowania jeszcze w 1990 roku żartobliwego „prawa Godwina” (zwanego też „argumentum ad Hitlerum”), według którego im dłuższa dyskusja w internetowych czatach czy forach, tym większe prawdopodobieństwo, że spierający zaczną porównywać przeciwników do wodza Trzeciej Rzeszy lub do nazistów. Po sformułowaniu tego „prawa” w większości grup dyskusyjnych zaczęto wyrzucać ich uczestników za używanie takich argumentów.