Wojna Rosji z Ukrainą. Coraz dłuższa inwazja

Minęło 14 dni zajadłej obrony kraju, napadniętego przez najsilniejszą armię Europy.

Publikacja: 09.03.2022 18:43

Charków, największe rosyjskojęzyczne miasto Ukrainy, po kolejnym ostrzale Rosjan

Charków, największe rosyjskojęzyczne miasto Ukrainy, po kolejnym ostrzale Rosjan

Foto: AFP

Stan na środę: od kilku dni rosyjska armia nie prowadzi naziemnych ataków, bombarduje jedynie i ostrzeliwuje ukraińskie miasta. Nie wiadomo jeszcze, co to oznacza: czy Kremlowi przeszła ochota do wojny, czy może zbiera siły do kolejnej, jego zdaniem ostatecznej ofensywy.

Na razie Moskwa nie osiągnęła żadnego z zakładanych celów: armia ukraińska nie została rozbita, rząd w Kijowie nie został obalony, nie zdobyto żadnego, znaczącego miasta. W dodatku na to wszystko wyznaczono prawdopodobnie jedynie trzy dni (na to wskazują zeznania jeńców, jak i wielkość zapasów u żołnierzy z czołowych oddziałów). Zamiast tego mija drugi tydzień wojny.

Przy tym coraz więcej jest świadectw tego, że atakujący naprawdę liczyli na to, iż Ukraińcy powitają ich kwiatami, stąd ich największe rozczarowanie, że zamiast tego dostali kule.

W zamian zaś rosną straty: wojskowe, polityczne, gospodarcze.

Spalona ziemia

Z danych publikowanych codziennie przez ukraińskie Ministerstwo Obrony wynika, że z szeregów rosyjskiej armii ubyło 12 tys. żołnierzy, przy czym zastrzega ono, że to szacunki nieokreślające liczby zabitych. Ale przy tej wielkości strat zaskakująco niska jest ilość jeńców – tylko 119.

Na dane rosyjskie nie ma co liczyć, tamtejsze Ministerstwo Obrony opublikowało je tylko raz, po pierwszym tygodniu wojny i są całkowicie niewiarygodne.

Eksperci sądzą, że prawdopodobnie ukraińscy wojskowi po prostu pomnożyli ilość zniszczonego sprzętu przez liczbę żołnierzy regulaminowo przeznaczonych do jego obsługi. Nie bardzo jednak wiadomo, jak inaczej można oszacować rosyjskie straty. Jeszcze w zeszłym tygodniu sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Ołekisj Daniłow – gdy liczba ogłoszonych rosyjskich strat sięgnęła ośmiu tysięcy żołnierzy – zdefiniował je inaczej: „Liczba ludzi, z którymi rosyjskie dowództwo utraciło kontakt”. Przy czym około jednej czwartej z nich miało po prostu uciec z pól walki i ukrywać się gdzieś w lasach Ukrainy. Rannych zaś Rosjanie mają zwozić do szpitali na Białorusi (np. w Mozyrzu, Homlu), by ukryć ich przed rosyjską opinią publiczną.

Czytaj więcej

Ukraiński Sztab Generalny: Rosjanie wycofali dwie jednostki z Ukrainy

Jednocześnie liczba sprzętu utraconego przez Rosjan jest ogromna. Pomijając czołgi, wozy bojowe, katiusze czy samoloty Ukraińcom – pozbawionym już całkowicie floty – udało się zatopić trzy rosyjskie jednostki patrolowe.

Rośnie jednak w strasznym tempie liczba ofiar wśród cywilów. ONZ informuje o 471 zabitych i 834 rannych. Ale to nie przedstawia prawdziwego obrazu dramatu, np. w Mariupolu twierdzą, że zmarło tam i zostało zabitych 1300 mieszkańców. W oblężonych miastach pojawiają się pierwsi zmarli z głodu i wycieńczenia.

Zaczyna się też terror rosyjskiej armii. Od końca ubiegłego tygodnia z okupowanych miast napływają informacje o strzelaniu przez Rosjan (pijanych, jak i trzeźwych) do przypadkowych cywilów i włamywaniu się do domów.

Strat materialnych Ukrainy nikt nawet nie próbuje oszacować.

Nadchodzi burza

– Nie ma masowego poddawania się, nie ma zbyt ciepłych powitań przez ukraińskich obywateli. Widzimy zajadły opór – nawet w programach propagandowych rosyjskiej państwowej telewizji pojawiło się wahanie, co do sensowności inwazji.

A Rosja też płaci za atak. Od wtorku nie wolno sprzedawać walut osobom fizycznym. Na ulicach już pewnie pojawili się nie widziani od 30 lat cinkciarze (zwani po rosyjsku „mieniajły”). Jednorazowo wolno wypłacić z własnego konta tylko 10 tys. dolarów. Ekonomiści ostrzegają, że to może być wstęp do zamrożenia wszystkich oszczędności, także rublowych.

W trzech największych sieciach hipermarketów wprowadzono ograniczenia w sprzedaży towarów jednemu klientowi (pieczywa, konserw, środków do prania, makaronów etc.). Wszyscy spodziewają się, że w ciągu jednego, dwóch tygodni pojawią się prawdziwe braki towarów z powodu kurczących się zapasów.

Foto: Rzeczpospolita

Spośród kilku tysięcy firm, które opuściły już Rosję, jeden tylko MacDonald zostawił bez pracy 60 tys. swoich byłych pracowników i 100 tys. w firmach współpracujących z nim. W ciągu miesiąca liczba bezrobotnych może sięgnąć co najmniej dwóch milionów. – Powinniśmy jasno rozumieć, co się dzieje: to ekonomiczna zapaść – uprzedza ekonomista Siergiej Guriew.

– Nikt czegoś takiego nie oczekiwał. Prowadzone były przygotowawcze stress testy (dla całej rosyjskiej gospodarki – red.), ale nie dla takiego poziomu stresu. Liczyliśmy na znacznie słabsze sankcje – opowiadał dziennikarzom anonimowo jeden z niższych rangą urzędników Kremla o wcześniejszych przygotowaniach do wojny.

W dodatku rosyjska młodzież we wszystkich większych miastach codziennie protestuje przeciw wojnie. Liczba zatrzymanych przekroczyła już 18 tysięcy. Takiej ilości represjonowanych nie było nawet po zeszłorocznych manifestacjach po aresztowaniu Aleksieja Nawalnego.

Z kraju wyjechało już kilkadziesiąt (a być może i kilkaset) tysięcy ludzi w obawie przed represjami lub powołaniem do wojska. Samych dziennikarzy wyemigrowało ponad 150, to członkowie redakcji kilkudziesięciu portali zamkniętych przez władze.

Mimo wszystko dwie trzecie społeczeństwa nadal popiera wojnę, a moskiewska elita polityczna prezentuje się jak monolit. Ani jeden minister czy deputowany parlamentu nie podał się do dymisji. – Zwolnienie się obecnie uważane jest za ucieczkę. A ucieczki karane są rozstrzelaniem – tłumaczył ten sam urzędnik z Kremla.

Nie wydaje się jednak, by tak naprawdę komukolwiek z nich groziła śmierć.

Stan na środę: od kilku dni rosyjska armia nie prowadzi naziemnych ataków, bombarduje jedynie i ostrzeliwuje ukraińskie miasta. Nie wiadomo jeszcze, co to oznacza: czy Kremlowi przeszła ochota do wojny, czy może zbiera siły do kolejnej, jego zdaniem ostatecznej ofensywy.

Na razie Moskwa nie osiągnęła żadnego z zakładanych celów: armia ukraińska nie została rozbita, rząd w Kijowie nie został obalony, nie zdobyto żadnego, znaczącego miasta. W dodatku na to wszystko wyznaczono prawdopodobnie jedynie trzy dni (na to wskazują zeznania jeńców, jak i wielkość zapasów u żołnierzy z czołowych oddziałów). Zamiast tego mija drugi tydzień wojny.

Pozostało 88% artykułu
Konflikty zbrojne
Stany Zjednoczone wiedziały o ataku Rosji. Moskwa wysłała ostrzeżenie
Konflikty zbrojne
Putin w orędziu do narodu: Rosja uderzyła w Ukrainę najnowszym systemem rakietowym
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie: Rakietowe uderzenia na obwód kurski i mściwy szantaż Putina
Konflikty zbrojne
Atak rakietowy na Dniepr. Rosja nie użyła pocisku balistycznego ICBM?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowana przez Rosję pociskiem międzykontynentalnym