Przejęcie pełnej kontroli nad ukraińską przestrzenią powietrzną – taki był plan Kremla na pierwsze kilkadziesiąt godzin inwazji. Jednak osiem dni od rozpoczęcia uderzenia Rosja wciąż traci samoloty nad Ukrainą i obawia się wysyłać je w niektóre części kraju. Na razie nie jest też w stanie przejąć kontroli nad Kijowem, Charkowem czy Mariupolem – kluczowymi celami tej wojny.
Generał David Petraeus, emerytowany amerykański generał, który m.in. dowodził wojskami walczącymi z powstaniami w Iraku i Afganistanie, uważa, że niemała w tym rola uzbrojenia, jakie dostarczają Ukrainie kraje zachodnie, przede wszystkim z NATO.
Prezydent USA Joe Biden podjął w minionym tygodniu decyzję o przeznaczeniu 350 mln dolarów na ten cel. W ramach tego programu właśnie docierają na Ukrainę pierwsze pociski przeciwlotnicze Stinger z USA. To symbol, bo właśnie ta broń przesądziła o zwycięstwie mudżahedinów z wojskami radzieckimi w Afganistanie w 1989 r.
Zemsta Putina
Jednak Stingery już wcześniej Ukraińcom zaczęły wysyłać inne kraje, w tym Polska i Łotwa. Niemcy zaczęły od dostarczania znacznie starszych, wyprodukowanych jeszcze dla NRD przez Związek Radziecki pocisków Strieła, jednak Berlin zapowiedział, że za tym pójdzie znacznie nowocześniejszy sprzęt, w tym właśnie Stingery. W tej chwili z Niemiec przez Polskę idzie transport 2,7 tys. pocisków przeciwlotniczych.
RFN wydała także zgodę na przekazanie przez Estonię pocisków przeciwpancernych Javelin, które wcześniej przekazał władzom w Tallinie Berlin. Taką samą broń Ukraińcom przekażą Amerykanie. Szwecja i Finlandia, dwa neutralne państwa, także przyłączyły się do wsparcia wojskowego dla Ukrainy. Sztokholm przekazuje np. 5 tys. pocisków przeciwpancernych, a Helsinki – 1,5 tys.