– W Donbasie trwa eskalacja konfliktu. To normalny instrument dla otoczenia Putina, sztabu generalnego (rosyjskiej armii) w rozmowach z Amerykanami. Jeśli oni uważają, że niedostatecznie nastraszyli swych partnerów, to zawsze w zanadrzu mają taki instrument – opisał sytuację na wschodzie Ukrainy dziennikarz niezależnej „Nowoj Gaziety" Walerij Szirjajew.
Od piątku bez przerwy nadchodzą z Donbasu informacje o ostrzale artyleryjskim. Rosyjska propaganda twierdzi, że to Ukraińcy strzelają. Według niezależnych dziennikarzy znajdujących się po obu stronach frontu to rosyjska artyleria prowadzi zmasowany ostrzał pozycji ukraińskich.
– Myślę, że szykuje się jakaś potężna (rosyjska) prowokacja, jak to zawsze robili, poczynając od 2014 r. Albo jakieś zamachy bombowe, albo zorganizują jakiś ostrzał miasta (Doniecka) – mówi były ukraiński wojskowy Wład Jakuszew.
Jednocześnie separatystyczne władze Doniecka i Ługańska ogłosiły nagle ewakuację 700 tys. kobiet i dzieci do Rosji pod pozorem zagrożenia ukraińskim atakiem. Wywóz cywilów szykowano wcześniej, gdyż jak się okazało, telewizyjne wezwania do wyjazdu „prezydenci Doniecka i Ługańska" nagrali jeszcze w połowie ubiegłego tygodnia. Wydawałoby się więc, że akcja jest przygotowana, ale większość ewakuowanych nie może znaleźć żadnych miejsc noclegowych i śpi w autokarach.
Czytaj więcej
Joe Biden alarmuje, że to może nastąpić za chwilę. Ale ukraińska metropolia nie wygląda, jakby bała się rosyjskiego bombardowania.