Z danych firmy doradczej PwC wynika, że polski rynek franczyzowy może w tym roku urosnąć o ponad 2 tys. punktów i będzie ich już 83,2 tys. Za otwarcia odpowiada nie tylko sektor spożywczy, są to również punkty gastronomiczne czy usługowe. Najwięcej to handel, i dla niezależnych firm często taka opcja to szansa na przetrwanie na konkurencyjnym rynku. Wchodząc do grupy franczyzowej, działają pod znaną marką oraz korzystają z usług reklamowych czy wspólnych zakupów, oczywiście za opłatą.
– Rynek franczyzowy rozwija się bardzo dynamicznie, widać mocny zwrot w tym kierunku ze strony sieci dotychczas stawiających na rozwój poprzez otwieranie własnych sklepów. Przykładem może być Biedronka – mówi Michał Bliźniak, dyrektor w PwC. – Zakaz handlu w niedziele oczywiście ten sektor wspiera, ponieważ najszybciej rozwijające się sieci franczyzowe generalnie mogły w ten dzień pracować, choćby Żabka czy Carrefour ze swoimi najmniejszymi sklepami. Jednak to raczej opcja dla sieci z mniejszymi powierzchniami, ponieważ w ten dzień może pracować tylko właściciel z rodziną – dodaje.
Czytaj także: Solidarność chce uderzyć we franczyzę
Biedronka mocno rozwija projekt. – Spośród ponad 3 tys. sklepów sieci 70 prowadzonych jest przez partnerów biznesowych. Ponieważ najbardziej nasycone pod tym względem są duże miasta, chcemy, by takie sklepy powstawały w mniejszych miejscowościach, od 3 do 5 tys. mieszkańców – mówi Ewa Micińska, dyrektor ds. rozwoju biznesu w sieci Biedronka.