Z badania ShopperTrak Index Poland wynika, że jeszcze przed decyzją o de facto niemal zupełnym zamknięciu galerii zanotowały one ogromny odpływ klientów. W porównaniu do tygodnia wcześniejszego było ich 32,9 proc. mniej, zaś w ujęciu rocznym spadek wynosił aż 36,2 proc.
Czytaj także: Handlowcy chcą krótszego czasu pracy w czasie pandemii
Cztery wcześniejsze tygodnie też przyniosły spadki ruchu, ale nie na tak wielką skalę. Od soboty 14 marca galerie handlowe musiały zamknąć większość powierzchni, jednak zgodnie z rozporządzeniem rządu pracować w nich mogą m.in. sklepy spożywcze, drogerie, apteki, pralnie oraz punkty sprzedaży prasy. Jednak z powodu rozbieżności interpretacyjnych w ostatnią sobotę w części galerii otworzyły się też inne sklepy, np. zoologiczne czy oferujące materiały budowlane i meble.
- Sieci handlowe o profilu budowlanym realizują zalecenia Głównej Inspekcji Sanitarnej i wdrażają dodatkowe procedury bezpieczeństwa, które służą ochronie zarówno pracowników sklepów, jak i klientów. Ograniczane są godziny otwarcia sklepów, limitowana jest liczba klientów na powierzchni sprzedaży, promowane są rozwiązania polegające na możliwości zamówienia przez klientów towarów on-line i ich odbioru w jednym punkcie - mówi Renata Juszkiewicz, prezes Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Ważny jest także zdrowy rozsądek.
W „Rzeczpospolitej” otworzyliśmy dostęp do treści dotyczących koronawirusa.
Czytaj więcej www.rp.pl/koronawirus
- Dostęp do asortymentu i części zapasowych, jaki oferują te sklepy jest istotny z punktu widzenia zachowania podstawowych zasad higieny na wypadek awarii urządzeń w gospodarstwach domowych, co wzmacnia proces minimalizowania ryzyka zakażeń koronawirusem - dodaje.