Sprzedaż detaliczna realnie zmalała w marcu o 9 proc. rok do roku, najbardziej od co najmniej 2006 r. A te dane mogą nie oddawać w pełni załamania szeroko rozumianych wydatków konsumpcyjnych w Polsce, obejmujących też usługi. Część ekonomistów uważa, że już w I kwartale konsumpcja zaliczyła pierwszy od 2013 r. spadek rok do roku, choć ograniczenia wprowadzone przez rząd w celu stłumienia epidemii Covid-19 zdążyły objąć tylko trzy tygodnie marca. W II kwartale konsumpcja może już tąpnąć o nawet 20 proc. rok do roku.
– Dane o sprzedaży detalicznej pokazują istotę obecnej recesji. Epidemia zmusza nas do pozostania w domach, a to oznacza, że gospodarstwa domowe mniej wydają. Nie zadziała więc naturalny stabilizator polskiej gospodarki, który uchronił nas od recesji w 2008 roku czy w czasie wojen handlowych – komentuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Czytaj także: Czerwińska: może być gorzej niż podczas globalnego kryzysu finansowego