Tablety to kategoria produktów, której sprzedaż od paru lat nie rosła, wręcz spadała. Popyt powrócił jednak dzięki epidemii. W wyniku lockdownu zwiększył się popyt na urządzenia mobilne, które sprawdziłyby się w zdalnej pracy i nauce. Smartfony były zbyt małe, a pecety – za drogie. Wybór padł na elektroniczne tabliczki.
W II kwartale ich globalna sprzedaż wystrzeliła. Jak podaje firma IDC, wzrost sięgnął 19 proc. Ale szacunki Canalys są jeszcze bardziej optymistyczne. Wynika z nich, że kupiono aż 37,5 mln tych urządzeń, a to o 26 proc. więcej niż rok wcześniej.
Wygrane okazały się trzy firmy oferujące sprzęt z systemem operacyjnym Android. Sprzedaż Lenovo wzrosła o 53 proc., Huawei o niemal 45 proc., a Samsunga – o ok. 40 proc. Zwyżki zanotował też Apple. Popyt na jego iPady skoczył o ok. 20 proc., choć udziały tej firmy w rynku w II kwartale mimo to stopniały z 40 do 38 proc.
Wszystko wskazuje na to, że trend wzrostowy będzie kontynuowany. Ishan Dutt, analityk Canalys, podkreśla, że tablety przeżywają renesans. – Możliwość wirtualnej współpracy, a także przeglądania i interakcji z treściami cyfrowymi stała się kluczowa. Pandemia koronawirusa zwiększyła konkurencję o dostęp do wspólnego ekranu w gospodarstwach domowych, a tablety pomagają rozwiązać ten problem, umożliwiając każdemu członkowi rodziny posiadanie własnego urządzenia. Tablety są bardziej ekonomiczne niż komputery – komentuje ekspert.
Digitimes Research prognozuje, że w III kwartale br. producenci, chcąc zaspokoić zapotrzebowanie na rynek, dostarczą aż o 60,5 proc. więcej urządzeń niż w II kwatale. To oznacza, że rynek tabletów w ujęciu rocznym urośnie o co najmniej kolejne 21 proc.