W stanie Victoria od 10 dni notowane są codzienne dwucyfrowe liczby osób zainfekowanych koronawirusem. W piątek wśród ponad sześciomilionowej populacji stanu odnotowano kolejne 30 przypadków. Sprawiło to, że mieszkańcy stanu ponownie rzucili się panicznie do sklepów, by zrobić zapasy na wypadek, gdyby rząd nakazał znów siedzieć w domach.
Sieci handlowe, w tym np. Woolworths, ogłosiły w odpowiedzi wprowadzenie racjonowania produktów. Klienci sieci mogą kupić po dwa opakowania papieru toaletowego, ręczników papierowych, płynów dezynfekcyjnych do rąk, mąki, cukru, makaronu, mielonego mięsa, mleka o przedłużonej trwałości, jajek i ryżu. Początkowo ograniczenia dotyczyły tylko stanu Victoria (od środy), ale od piątku rozszerzono je na wszystkie stany. I to pomimo faktu, że łączna liczba odnotowanych przypadków w całym kraju to 37 (z czego 30 w stanie Victoria).
Premier Australii Scott Morrison wydaje się jednak spokojnie podchodzić do sytuacji. Zadeklarował on, że plan luzowania restrykcji związanych z pandemią jest kontynuowany.
- Ogniska będą się pojawiać i to co ma znaczenie, to fakt, byśmy kontynuowali powiększanie naszych zdolności radzenia sobie z nimi – cytuje „The Guardian" wypowiedź premiera Australii.
Rekordową liczbę przypadków infekcji koronawirusem odnotowano w Australii 28 marca, gdy wykryto 460 przypadków. Ponad 100 przypadków jednego dnia odnotowano ostatni raz 5 kwietnia. Od tego czasu liczba wykrywanych dziennie przypadków utrzymuje się poniżej 100 pomimo intensywnego testowania – np. 24 czerwca przeprowadzono w Australii ponad 47 tys. testów i wykryto 29 przypadków, dla porównania w Polsce przeprowadzono tego dnia ok. 22 tys. testów i wykryto 294 nowe przypadki infekcji.