Sieć Mere od dwóch lat informowała o planach uruchomienia w Polsce ponad 100 sklepów. Choć momentami wydawało się, że nic z tego nie wyjdzie, to teraz wygląda na to, że wkrótce ruszy pierwszy sklep pod tą marką w Częstochowie, o czym „Rzeczpospolita" informowała jako pierwsza. To typowy tzw. hard dyskont: towary sprzedawane wprost z palet, bardzo ograniczony asortyment. Po latach podboju rynków wschodnich sieć ma już trzy sklepy w Niemczech, planuje kolejne jak również wchodzenie na inne rynki.
Kierunek oszczędność
Firmy na razie nie komentują wejścia nowego rywala, który też szybko nie zmieni rynku, jednak ten debiut pokazuje trend. W pandemii konsumenci chcą oszczędzać, a jednocześnie, jak podaje Deloitte, aż 40 proc. z nich nadal robi zapasy i kupuje więcej niż potrzebuje w danej chwili. Co trzeci chce w najbliższym czasie wydawać na produkty spożywcze więcej.
– Formuła twardego dyskontu wpisuje się idealnie w obecną sytuację, ponieważ konsumenci chcą robić zapasy, a firmy muszą się ich pozbywać, skoro na początku pandemii zwiększono produkcję wielu linii – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego. – Inne sieci mogą jednak łatwo w ten model wejść z częścią oferty, rezygnując z produktów premium. Dlatego rynek może w tę stronę lekko skręcić, ale nie gwarantuje to sukcesu firm nastawionych wyłącznie na taki model.
Czytaj także: Promocyjny zawrót głowy. Sklepy ostro walczą o klientów