Choć wybuch pandemii i szaleńcze zakupy na zapas pokazały, że polski handel trzyma się mocno i nawet w tak kryzysowych momentach daje sobie radę, to jednak władza sklepom nie odpuszcza. W sklepach żywności nie zabrakło, choć wiązało się to z ogromnym wysiłkiem i kosztami po stronie firm, okresowo brakowało co najwyżej niektórych produktów. Mimo ówczesnych głosów wsparcia dla sektora – również ze strony ministrów i premiera – śruba dokręcona handlowi wcale nie jest luzowana.
Idą kolejne kary
UOKiK nałożył aż 115 mln zł kary na Biedronkę za praktyki zawyżania cen w sklepach, co miało trwać kilka lat. Równocześnie w połowie lipca podał, że wobec kilku firm toczy się postępowanie o wykorzystywanie przewagi kontraktowej wobec dostawców.
– W trakcie analiz zauważyliśmy, że sieci handlowe stosują praktyki, które mogą być niekorzystne dla dostawców. Chodzi np. o kwestionowanie faktur czy narzucanie polityki cenowej – mówi Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. – Sprawdziliśmy w postępowaniach wyjaśniających, czy mogło dojść do narzucania przez dużych graczy niekorzystnych warunków handlowych dostawcom. Wątpliwości były rozstrzygane zgodnie z zaleceniami UOKiK – dodaje, podkreślając, że po wezwaniach Urzędu sieci dokonały zaległych płatności w łącznej kwocie 575 mln zł. Takie postępowanie toczy się również wobec Biedronki.
– To potwierdzenie trendu i stoją za tym decyzje polityczne. Tymczasem argumenty o ochronie konkurencji, dostawców i praw klientów dobrze się sprzedają – mówi Andrzej Faliński, prezes Forum Dialogu Gospodarczego. Podkreśla, że w obecnych realiach, gdy załamuje się eksport, to bardzo ryzykowna taktyka. – Mamy nadprodukcję i jedyną receptą na jej sprzedaż jest rynek krajowy. Jeśli ona zostanie przyhamowana, jeśli to zostanie przyhamowane, może być problem. To podcinanie gałęzi, na której bazuje polski wzrost PKB – dodaje.