Marki własne w ujęciu wartościowym odpowiadają już za 22 proc. naszych wydatków na podstawowe produkty chemiczne i spożywcze, ilościowo zaś ich znaczenie w koszykach zakupowych jest jeszcze większe. To efekt niższych cen i ich rosnącej popularności, w efekcie w niektórych kategoriach są już rynkowymi liderami, co potwierdzają dane GfK – An NIQ Company tylko dla „Rzeczpospolitej”.
Produkty marki własnej Biedronki – Nasze Smaki – są najczęściej kupowane w kategorii dań gotowych. Podobnie jest z inną marką własną tej samej sieci – Go Vege, która jest najbardziej popularna, jeśli chodzi o roślinne zamienniki mięsa i nabiału – wymienia ją wśród kupowanych 20 proc. osób. Świetnie radzi sobie także Kraina Mięs (Biedronka) i Kraina Wędlin (Biedronka), które plasują się w pierwszej piątce, po które najczęściej sięgają polscy konsumenci, gdy mówimy o mięsie i rybach i mają po 12 oraz 17 proc. wskazań. W czołówce jest także Pikok z oferty Lidla z 8 proc. wskazań.
– Są jednak kategorie, w których marki własne nie są częstym wyborem. Są to przede wszystkim napoje gorące, napoje alkoholowe i bezalkoholowe, słodycze czy środki do prania. Niska popularność marek własnych w tych grupach asortymentowych to efekt na razie niskiej znajomości tych produktów i tych marek – mówi Barbara Lewicka, dyrektor w GfK – An NIQ Company. – Natomiast wyniki marek własnych w innych kategoriach pokazują, że jest dla nich duży potencjał i sieci detaliczne powinny inwestować w ich promocję i komunikację – dodaje. Firma podaje, że udział prywatnych marek sieci detalicznych rośnie niemal we wszystkich kategoriach produktowych i konsumenci coraz chętniej po nie sięgają. Produkty te są konkurencyjne nie tylko pod względem ceny, ale także jakości. Z badań NIQ wynika bowiem, że 35 proc. konsumentów ocenia ich jakość na tym samym poziomie jak produktów brandowych.
– Warto jednak podkreślić, że duże znaczenie w zakupach ma stosunek emocjonalny konsumentów do artykułów poszczególnych marek. Marki własne z natury są mniej rozpoznawalne, na co w dużej mierze wpływa brak komunikacji i reklamy. Są jednak pewnie wyjątki – wyjaśnia Barbara Lewicka.