Ostatni miesiąc 2022 r. przyniósł wzrost cen o 24,8 proc., w porównaniu z 25,8 proc. w listopadzie – wynika z cyklicznego badania niemal 36 tys. cen z prawie 41 tys. sklepów 64 sieci, przeprowadzonego przez UCE Research i Wyższe Szkoły Bankowe. Choć wiele osób chciałoby odetchnąć, że szczyty zwyżek cen już za nami, niestety, niewiele wskazuje, aby faktycznie tak miało być.
Koniec kredytowania
– Branża mocno się wstrzymała z drastycznym podnoszeniem cen, biorąc cały ciężar na siebie, bo nie chciała doprowadzić do sytuacji, w której klienci bardziej wystraszą się podwyżkami i mocniej zablokują portfele – mówi Krzysztof Łuczak, główny ekonomista Grupy BLIX. – Sieci bały się również negatywnego odbioru przez społeczeństwo, powszechnie nie mówi się, że to producent podniósł ceny i jest drożej, tylko że w sklepach jest drogo, że żerują na konsumentach itd. Cały negatywny odbiór odbija się wyłącznie na sieciach – dodaje.
Przypomina, że konsumenci deklarowali przed świętami, że mocno ograniczą zakupy. – I ten głos został szybko odczytany przez branżę jako zagrożenie. Mimo licznych problemów i okazji na dobry zarobek postanowiła nie podnosić w grudniu aż tak bardzo cen – mówi Łuczak.
Choć ceny rosną nieco wolniej, to nadal 40- czy 50-proc. skoki nie są rzadkością. Zmieniają się jedynie liderzy – teraz najmocniej drożeją cukier czy mąka oraz papier toaletowy.