To efekt wysokiej inflacji i ubożenia mieszkańców wysp. Według oficjalnych danych, czyli wykrytych kradzieży, ich liczba w tym roku zwiększyła się o 18 proc. w porównaniu z rokiem 2021. Właściciele sklepów obawiają się, że w sytuacji, kiedy inflacja stale rośnie ( w październiku rok do roku wzrosła o 9,6 proc., a w grudniu ma być już dwucyfrowa) trzeba będzie zatrudnić więcej pracowników ochrony. Tym bardziej, że Brytyjczycy kładą do toreb, bądź chowają pod ubraniem i nie płacą za sery, proszki do prania, czy batoniki proteinowe. To nie są drogie produkty.
Czytaj więcej
Ceny konsumenckie wzrosły w październiku w Wielkiej Brytanii o 11,1 proc., czyli najszybciej od 41 lat, a we Włoszech zwiększyły się o 11,8 proc.
— Kradzieże w sklepach zdarzały się od zawsze, ale w takich rozmiarach , jak jest to obecnie, to dla nas nowe zjawisko. Kiedy inflacja uderzyła, zauważyliśmy, że coraz więcej artykułów pierwszej potrzeby znika z półek. Większość właścicieli sklepów stara się jakoś temu zapobiegać, najprościej jest zatrudnić więcej ochroniarzy, albo zabezpieczyć towary. Ale i to nie do końca się sprawdza. — mówił Bloombergowi Eoin Tonge, odpowiadający za finanse i strategię w Marks&Spencer Group Plc. W dwóch innych sieciach Tesco i Sainsbury przyznają, że od sierpni zdarzyło im się wzywać policję ponad 100 razy. — Nie myślę ciepło o ludziach, którzy kradną w sklepach, ale rozumiem, dlaczego to robią — mówił w rozmowie z „The Times” prezes Tesco, John Allan. Sieć jest jednym z największych pracodawców w Wielkiej Brytanii i zdaje sobie sprawę, że także osoby, które zatrudnia mają problem z rosnącymi kosztami utrzymania. 280 tysięcy pracowników Tesco, jeśli zapłacą niewielką kwotę, będzie mogło otrzymać wcześniejsze wypłaty, tak aby pieniędzy nie „zjadła” inflacja.
Czytaj więcej
Minister finansów Jeremy Hunt zapowiedział w wywiadzie prasowym, że będzie musiał ogłosić w projekcie budżetu wyższe podatki w ramach naprawiania finansów publicznych i łagodzenia możliwej długiej recesji.
A ta inflacja może i jest jednocyfrowa, ale niektóre produkty drożeją błyskawicznie. W Wielkiej Brytanii ceny żywności wzrosły w październiku o 14,7 proc., co dla statystycznego gospodarstwa domowego oznacza wzrost wydatków rocznych na takie zakupy aż o 682 funty, a ponad jedna czwarta konsumentów przyznaje, że mają kłopoty z dotrwaniem do wypłaty. I, że właśnie ceny żywności są w tej chwili ich największym zmartwieniem. Coraz więcej rodzin przyznaje, że zrezygnowały z jednego z posiłków i szuka wsparcia w bankach żywności. — Widzimy potężną presję na budżety rodzinne, a przecież idzie jeszcze Boże Narodzenie, więc pojawi się kolejny problem: co zrobić, żeby zdobyć pieniądze na prezenty dla najbliższych. Moim zdaniem liczba kradzieży w sklepach będzie szybko rosła — uważa Richard Lim, szef firmy konsultingowej Retail Economics.