Od kilku tygodni Leroy Merlin jest pod ostrzałem krytyki z uwagi na fakt, że nie wycofał się z interesów w Rosji po agresji tego kraju wobec Ukrainy. W ubiegłym tygodniu aktywiści Ogólnopolskiego Bojkotu Leroy Merlin (OBLM) zaalarmowali, że na półkach sieci można znaleźć wciąż dużo produktów z Rosji i Białorusi. W weekend z kolei działacze OBLM poinformowali, że Leroy Merlin pozmieniał opisy produktów rosyjskiej firmy Ultralam przypisując im polskie pochodzenie zamiast rosyjskiego.
Rzeczniczka prasowa Leroy Merlin tłumaczyła, że sieć sprzedaje obecnie produkty z Rosji i Białorusi zakupione przed marcem 2022 roku. Co do zaskakującej zmiany kraju pochodzenia z Rosji na Polskę, rzeczniczka tłumaczyła to błędem pracownika.
– W ubiegłym tygodniu dokonywaliśmy przeglądu produktów pochodzenia rosyjskiego bądź białoruskiego, które mamy jeszcze na stanie. Niestety podczas tego procesu doszło do pomyłki ze strony naszego pracownika. Uznał on, że skoro nie kupujemy płyty OSB z Rosji, to należy zmienić kraj pochodzenia na Polskę. Produkt ten jest dostarczany również przez polskich dostawców i co ważne, przy tych samych parametrach technicznym. Opisy tych trzech produktów zostały już skorygowane i zawierają właściwe informacje. Jest nam bardzo przykro, że taka sytuacja zaistniała, nie powinna się ona zdarzyć. Naszym celem nie było wprowadzenia kogokolwiek w błąd – tłumaczyła Magdalena Kołodziejska serwisowi Wirtualne Media.
Obecnie produkty Ultralam mają już z powrotem oznaczenie kraju pochodzenia wskazujące na Rosję. Jednak przywrócenie prawidłowego oznaczenia nie pomoże Leroy Merlin w uniknięciu zainteresowania Inspekcji Handlowej. IH postanowiła sprawdzić sygnały dotyczące ukrywania pochodzenia produktów importowanych z Rosji lub Białorusi. Takie informacje spływają do Inspekcji z wielu miejsc, więc nie tylko Leroy Merlin będzie pod obserwacją inspektorów.