Dyrektor Jysk Polska: Podatki płacimy tam, gdzie działamy

Płacone podatki to powód do dumy, bo oznaczają, że są zyski – mówi Piotr Padalak, dyrektor generalny Jysk Polska.

Aktualizacja: 13.09.2021 10:01 Publikacja: 12.09.2021 19:47

Dyrektor Jysk Polska: Podatki płacimy tam, gdzie działamy

Foto: materiały prasowe

Pandemia wpłynęła na wszystkich, wiele wydatków zostało ograniczonych, ale sektor wnętrz dostał dopalacz. Ludzie zamknięci w domach większą uwagę przywiązywali do tego, jak mieszkają?

Jak dotychczas, doświadczyliśmy czterech rund lockdownu, w trakcie trzech większość naszych sklepów była zamknięta. Podczas trzeciego etapu zamknięć, branży udało się przekonać rząd, że sklepy meblowe są bezpiecznym miejscem zakupów i w efekcie podczas jednej z rund byliśmy otwarci. Dla nas lockdown oznaczał tymczasowe zamknięcie średnio około 180 z 240 sklepów. W tym czasie obroty spadały, ale mieliśmy boom w e-commerce. Po ponownym otwarciu sklepów stacjonarnych obserwowaliśmy automatyczny chwilowy efekt nazywany przez nas korkiem od szampana: ludzi w sklepach na pewien czas przybywało. Nasz rok finansowy zamykał się z końcem sierpnia, ale wyników jeszcze nie mogę podać. Spadła liczba klientów, a ci, co przychodzili do sklepów, wydawali więcej. Jeśli ktoś siedział na co dzień w domu, nie mógł pojechać na wakacje, to naturalnie chciał dom ulepszyć. Mogła to też być forma „nagrody pocieszenia". W efekcie klienci wydawali więcej. Obserwując sytuację, wiemy, które sklepy lepiej sobie radziły pod względem obrotów. W obecnym modelu biznesowym działamy w galeriach, mamy sklepy wolno stojące i w parkach handlowych. Największy spadek ruchu był w galeriach.

Ruch się odbudowuje? Wciąż jest mowa o spadkach o 20–30 proc.

U nas spadek frekwencji to ok. 4 proc., w minionym roku finansowym, przy zwiększonym koszyku zakupów Ruch klientów odbudowuje się bardzo powoli. Być może w ciągu kilku miesięcy, może nawet paru lat wróci do dawnego poziomu. Wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja pandemiczna. Nie zmieniamy planów i cały czas otwieramy nowe sklepy. Uważnie jednak przyglądamy się różnym lokalizacjom. Co ważne, wszystkie nasze sklepy są rentowne, podczas pandemii nie zlikwidowaliśmy żadnego z nich i nie zwolniliśmy ludzi. Zresztą co do zasady sklepów nie zamykamy. Zdarza się, że są przenoszone, ale nie są likwidowane. Zaczęliśmy w Polsce w 2000 r., nauczyliśmy się, gdzie nasze sklepy dobrze działają, jesteśmy dobrze przyjmowani.

Są planowane nowe?

W sierpniu otworzyliśmy sklep nr 250 w Białymstoku. Kiedy patrzymy na polski rynek, widzimy docelowo miejsce dla 500 placówek. Dlatego przyspieszamy tempo ekspansji. W roku finansowym od września 2021 r. do sierpnia 2022 r. planujemy otworzyć co najmniej 20 nowych sklepów oraz około 50 sklepów zmodernizować do nowego konceptu 3.0. Równolegle wzmacniamy sprzedaż online. W ubiegłym roku finansowym wzrost w e-commerce wyniósł ok. 50 proc. Wierzymy w wielokanałowość w dotarciu do klienta – naszą siłą jest dobry miks sklepów stacjonarnych z e-sklepem. W tej branży jest pewna specyfika: jeżeli ktoś kupuje kołdrę czy materac, to chce produkt obejrzeć, poczuć. Taka możliwość w internecie jest mocno ograniczona.

Co więcej, mamy unikalną możliwość bezterminowego zwrotu. Często dotyczy on wielkogabarytowych produktów i łatwiej jest je zwrócić do sklepu niż nadawać przesyłkę czy zamawiać kuriera. Kiedy jest w ofercie 50 czy 60 rodzajów kołder, to fachowa porada sprzedawcy jest ważnym elementem sprzedaży. Biorąc pod uwagę te elementy, będziemy stawiać na sklepy stacjonarne. Założyciel sieci Lars Larsen miał wizję i marzył o 5 tys. sklepów na świecie, w tej chwili jest 3 tys.

Jak bardzo waży e-commerce?

Wszystko zależy od tego, jak go zdefiniujemy. My przez e-commerce rozumiemy sprzedaż, kiedy zamówienie złożone i opłacone online, trafia bezpośrednio do domu klienta. Nie wliczamy zamówień składanych online, a odbieranych w sklepie, czyli click & collect. Biorąc to pod uwagę, udział online w sprzedaży w ostatnim roku wyniósł ponad 10 proc., a click & collect ok. 6 proc.

Czy szersza definicja nie pozwala firmom umniejszyć przychodu ze sprzedaży stacjonarnej i skoro click & collect to online, to nie płaci się od niego podatku obrotowego?

Zgodnie z dewizą założyciela firmy „podatki płacimy z przyjemnością, bo oznacza to, że jesteśmy firmą przynoszącą dochody". W tym kontekście warto dodać, że zajmujemy 75. pozycję na liście Ministerstwa Finansów największych podatników CIT w Polsce. I tu mogę wypowiadać się tylko o naszej działalności. Nie moją rolą jest ocenianie praktyk innych firm.

Podatek od sprzedaży spowoduje umniejszenie CIT?

Kierujemy się jasną i konsekwentną zasadą płacenia podatków w krajach, w których prowadzi się działalność – dla nas to ważny element współpracy gospodarczej bycie częścią lokalnego rozwoju gospodarczego. Dobrze by było, gdyby podatek w równoprawny sposób dotyczył wszystkich podmiotów handlowych na rynku. Obecny podatek jest progresywny – im większe obroty, tym wyższe obłożenia. Czy to gwarantuje równe prawa? Niekoniecznie, ale takie jest prawo, więc go przestrzegamy.

Odpowiedzialna konsumpcja, eko, materiały z recyklingu – czy klientów to interesuje?

Zrównoważony rozwój wszedł do naszej strategii, jest dla nas bardzo ważny. Warto mieć też na uwadze naszą specyfikę. Jako detalista nie produkujemy sami, a kupujemy towary od różnych wytwórców. Dlatego staramy się sami wdrażać dobre praktyki tam, gdzie to możliwe, ale też stawiać określone kryteria w tym zakresie naszym dostawcom. Dotyczy to też transportu, gdzie działamy na miarę możliwości w ograniczaniu emisji CO2. Zmieniamy opakowania produktów. W przypadku pościeli i prześcieradeł zrezygnowaliśmy z plastikowych toreb na rzecz ekoetykiet. Pozwoli to zredukować 27 mln opakowań plastikowych w ciągu rok. Zaczęliśmy produkować meble ogrodowe z plastiku odzyskanego z oceanów. Produkty z recyklingu będą pojawiać się w ofercie coraz częściej. Jesteśmy dużą organizacją, dlatego każda tego typu zmiana wymaga czasu na wdrożenie. Jednak małe kroki mają wielkie znaczenie. Co pewien czas badamy również preferencje i motywacje klientów do zakupów. Jeszcze sześć, siedem lat temu elementy środowiskowe były na końcu drugiej dziesiątki kryteriów ważnych dla klientów. Obecnie znajdują się w pierwszej dziesiątce. Może to również wynikać ze zmian pokoleniowych, im młodsi ankietowani, tym elementy proekologiczne stają się ważniejsze. Wręcz są na tyle istotne, że młodszy klient jest skłonny wydać więcej na porównywalny produkt, jeżeli pochodzi ze zrównoważonej produkcji i ekologicznych surowców.

Jak bardzo dotknął was wzrost kosztów transportu i problemy z jego dostępnością?

Według mojej wiedzy koszty transportu wzrosły nawet dziesięciokrotnie. Jeszcze trzy lata temu kontener z Azji można było sprowadzić za 1,4 tys. dol., dzisiaj to nawet 15 tys., co siłą rzeczy wpłynie na ceny wszystkich towarów z importu. Od wielu lat staramy się szukać dostawców w Polsce, zaczęliśmy na długo przed pandemią. Pracujemy na przykład z polskimi producentami mebli i eksportujemy je na inne rynki, gdzie mamy sklepy. Polskie firmy są największym dostawcą mebli drewnianych dla naszej firmy. Nasze materace, kołdry, poduszki pochodzą także od polskich dostawców.

Piotr Padalak jest dyrektorem generalnym Jysk w Polsce od 2000 r., niemal od początku obecności sieci na rynku. Wcześniej przez kilkanaście lat mieszkał w Danii, gdzie nauczał języka duńskiego. Był m.in. wykładowcą na Aarhus Universitet oraz w Sprogcenter, szkole duńskiego dla cudzoziemców. Z wykształcenia jest filologiem, specjalizującym się w języku duńskim i angielskim.

Pandemia wpłynęła na wszystkich, wiele wydatków zostało ograniczonych, ale sektor wnętrz dostał dopalacz. Ludzie zamknięci w domach większą uwagę przywiązywali do tego, jak mieszkają?

Jak dotychczas, doświadczyliśmy czterech rund lockdownu, w trakcie trzech większość naszych sklepów była zamknięta. Podczas trzeciego etapu zamknięć, branży udało się przekonać rząd, że sklepy meblowe są bezpiecznym miejscem zakupów i w efekcie podczas jednej z rund byliśmy otwarci. Dla nas lockdown oznaczał tymczasowe zamknięcie średnio około 180 z 240 sklepów. W tym czasie obroty spadały, ale mieliśmy boom w e-commerce. Po ponownym otwarciu sklepów stacjonarnych obserwowaliśmy automatyczny chwilowy efekt nazywany przez nas korkiem od szampana: ludzi w sklepach na pewien czas przybywało. Nasz rok finansowy zamykał się z końcem sierpnia, ale wyników jeszcze nie mogę podać. Spadła liczba klientów, a ci, co przychodzili do sklepów, wydawali więcej. Jeśli ktoś siedział na co dzień w domu, nie mógł pojechać na wakacje, to naturalnie chciał dom ulepszyć. Mogła to też być forma „nagrody pocieszenia". W efekcie klienci wydawali więcej. Obserwując sytuację, wiemy, które sklepy lepiej sobie radziły pod względem obrotów. W obecnym modelu biznesowym działamy w galeriach, mamy sklepy wolno stojące i w parkach handlowych. Największy spadek ruchu był w galeriach.

Pozostało 81% artykułu
Handel
Allegro podało wyniki i prognozy. Akcje tanieją
Handel
Założyciel CCC pokieruje Modivo
Handel
Słynny producent plastikowych pojemników złoży wniosek o upadłość
Handel
Brytyjskie kontrole warzyw i owoców z Unii nie tak prędko
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Handel
USA uderzają w Temu i Shein. Paczki z Chin będą droższe