W marcu na rynek wszedł Amazon, uruchamiają się polskie wersje znanych w innych krajach sklepów – ostatnio e-drogeria Azeta znana z państw bałtyckich, która należy do grupy Maxima. To właściciel choćby znanej w Polsce sieci supermarketów Stokrotka.
– Szacujemy, że już w połowie lata uda nam się wypracować pierwszy milion ze sprzedaży, a do końca roku obroty wyniosą 20 mln zł – mówi Juste Levčenkaite, prezes Grupy Azeta.
Nowi gracze na rynku
Konkurencja jest coraz ostrzejsza. Liczba polskich e-sklepów to już 30 tys., a wielu klientów chętnie kupuje za granicą. Dlatego sprzedawcy muszą rywalizować także na nowe usługi, mnogość form dostawy czy metod płatności po nowe funkcjonalności. Coraz powszechniejsze jest wykorzystanie w procesie zakupowym asystentów głosowych, czyli voice commerce, np. za pośrednictwem aplikacji, asystenta głosowego lub przez telefon, podczas rozmowy z inteligentnym hostem.
– W 2020 r. niemal 7 proc. Amerykanów dokonywała w ten sposób zakupów. Z kolei interfejsy głosowe pośredniczyły w procesie zakupowym (np. przy tworzeniu list sprawunków) nawet czterokrotnie częściej niż w roku 2019. W Polsce te przyzwyczajenia kiełkują nieco wolniej, jednak zmieni się to radykalnie z chwilą udostępnienia ofert popularnych sklepów na jednej z platform inteligentnych asystentów – mówi Dawid Wójcicki, prezes Vee. – Na zamawianie produktów z wykorzystaniem głosu decydujemy się przede wszystkim ze względu na wygodę. Brak konieczności nawigowania po ekranie telefonu oraz możliwość dokonania zakupów w ramach inteligentnego, a przede wszystkim spersonalizowanego procesu pozwalają nam również zaoszczędzić czas i zrealizować transakcję w niemal każdej sytuacji życiowej – np. jadąc samochodem czy robiąc pranie – dodaje.
Wracają telezakupy?
Inną nowinką podbijającą rynek są wywodzące się z Azji transmisje sprzedażowe, czyli live commerce. Testy takiej formy dotarcia do klientów prowadziło już Allegro, szykuje kolejne rundy. Kupować w ten sposób można na profilach na Instagramie czy Facebooku czy platformie AliExpress.
– Live commerce jest jednym z tych elementów, który ma szansę na przeniesienie doświadczenia zakupowego ze sklepów stacjonarnych do sieci, przy wykorzystaniu skali, jaki daje internet. Z punktu widzenia klienta umożliwia to pozyskanie szczegółowej wiedzy o produktach, z punktu widzenia sklepu stworzona jest szansa na wywołanie impulsu zakupowego bazującego na chwili i emocjach – mówi Paweł Wyborski, prezes Quarticon, tworzącego oprogramowanie zwiększające sprzedaż w e-handlu. – Live commerce można porównać też do kanałów streamingowych gier (popularnych również w Polsce), gdzie miliony widzów mogą śledzić na żywo i angażować się, jak ktoś inny gra w ich ulubioną grę. Dlatego nie widzę tu przeszkód, aby taka forma sprzedaży produktów odniosła sukces również w Polsce – dodaje.