Jak wynika z badania Quality Watch na zlecenie Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, ogólna ocena programu 500 plus zależy od tego, czy ktoś dostaje wsparcie czy też nie. Wśród osób, które nie posiadają dzieci lub których dzieci są pełnoletnie nieznacznie przeważają przeciwnicy programu. Nie popiera go 42 proc. badanych. Zwolenników jest 37 proc., a spora grupa respondentów, bo 22 proc. nie ma na ten temat zdania. Natomiast wśród otrzymujących pomoc 69 proc. jest za. Ale tu także nie brakuje badanych, którzy mimo korzystania z pomocy uważają, że nie jest to odpowiednia forma wspierania polskich rodzin - 17 proc.
Od połowy 2019 r. pomoc przysługuje każdej rodzinie od pierwszego dziecka, bez względu na osiągane dochody. I trafia do około 6,8 mln dzieci. Roczny koszt programu w nowym kształcie ma sięgnąć 41 mld zł.
– W pierwszym roku działania program 500 plus przełożył się na zmniejszenie zaległości na najniższe kwoty. W naszych statystykach ubywało osób z problemami w spłacie bieżących rachunków czy rat kredytowych na kwoty do 1000-2000 zł. Z czasem efekt ten przestał być jednak zauważalny – mówi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. – Nie da się oczywiście wykluczyć, że niesolidnych dłużników przybywałoby szybciej gdyby nie pieniądze z programu 500 plus – dodaje.
– Co szósty badany podkreśla, że 500 plus pomaga mu opłacić rachunki, a to za ich nieopłacanie mogliby trafić do rejestru dłużników. Niemal jedna czwarta mówi, że przestało jej brakować pieniędzy na podstawowe wydatki, a prawie co dziesiąty deklaruje, że dzięki tej pomocy udało mu się oddać pieniądze znajomym lub rodzinie, ewentualnie spłacić kredyt lub pożyczkę przed terminem. Trzy lata temu jedna trzecia beneficjentów wskazywała, że 500 plus spłaca ich zaległości, kredyty oraz pożyczki i nie powoduje, że zaciągają kredyty czy pożyczki – zauważa Sławomir Grzelczak.
Co szósty beneficjent mówi także, że jego rodzinę obecnie stać na wakacyjny wyjazd. Niemal co piąty badany może m.in. za 500 plus kupować towary lepszej jakości niż wcześniej. Tyle samo osób podkreśla, że teraz odkładają pieniądze, podczas gdy wcześniej nie dawali rady oszczędzać.