Unia prowadzi dyskusje, jak zwiększyć nadzór nad sektorem finansowym po kilku skandalach w Estonii, Łotwie, na Malcie, Cyprze i w Holandii, które wykazały wolną reakcję krajowych organów nadzoru wobec banków, które nakłaniały do prania pieniędzy albo nie zapobiegały temu procederowi.
Czytaj także: Nowa agencja przeciw przestępcom finansowym
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Valdis Dombrovskis powstrzymał się przed proponowaniem zmian w ustawach, ale w maju przedstawił ponownie możliwe opcje przeciwdziałania przestępczości finansowej, m.in. przekazanie uprawnień do monitorowania z urzędów krajowych do unijnego organu. Na wideokonferencji przy drzwiach zamkniętych 19 maja ministrów finansów przedstawiciele Estonii, Węgier i Czech sprzeciwili się temu — powiedziały Reuterowi trzy osoby, które uczestniczyły w tym spotkaniu online. Nie podały powodów, dla których te kraje były przeciwne.
W Estonii doszło do największego w Europie skandalu prania pieniędzy, informacje mediów z 2017 r. doprowadziły do śledztwa dotyczącego 200 mld euro podejrzanych płatności dokonanych w latach 2007-15 przez maleńką estońska filię Danske Banku. Suma była 10-krotnie większa od rocznego PKB Estonii. Przedstawiciel rządu w Tallinnie powiedział, że nie ma jeszcze decyzji, czy poprze ona utworzenie unijnego organu nadzoru.
Z urzędnikami z Węgier i Czech nie można było skontaktować się. Oba te kraje czekają śledztwa ws. wykorzystywania unijnych funduszy, bo organy ds. audytu i śledcze Unii stwierdziły poważne nieprawidłowości. Uczestnicy widekonferencji ministrów finansów stwierdzili, że przeciwko temu planowi była też Malta, której główny bank, Bank of Valletta znalazł się pod lupą Brukseli z powodu wad w systemie zapobiegania praniu pieniędzy. Przedstawiciele Malty zaprzeczyli, by byli przeciwni, mówili, że ich kraj popiera publicznie i prywatnie unijne plany stworzenia wspólnego nadzoru nad przestępczością finansową.