Moda na detaliczne obligacje skarbowe uwidoczniła się w Polsce w 2015 r. Wtedy sprzedaż tych instrumentów wzrosła o 18 proc., a następne lata były pod tym względem jeszcze lepsze. W 2017 r. popyt na obligacje oszczędnościowe wyniósł 6,9 mld zł, przebijając poprzedni rekord z 2008 r. Każdy kolejny rok przynosił nowy rekord.
W 2019 r. inwestorzy indywidualni kupili obligacje skarbowe za niespełna 17,3 mld zł, a w ujęciu netto – czyli pomijając transakcje zamiany – za 13,8 mld zł. Były to kwoty – odpowiednio – o 36 i 51 proc. większe niż w 2018 r.
W 2020 r., jak podało w piątek Ministerstwo Finansów, sprzedaż obligacji oszczędnościowych wyniosła 28,4 mld zł brutto i 23,8 mld zł netto. W porównaniu do poprzedniego roku wzrosła więc o – odpowiednio – 64 i 73 proc. Większy wzrost sprzedaży w ujęciu procentowym wystąpił dotąd tylko raz: w 2018 r.
Podsumowując 2019 r. analitycy często wskazywali, że 2020 r. może przynieść dalszy wzrost sprzedaży obligacji detalicznych, ale już nie tak spektakularny, jak poprzednie lata. A wiosną nawet ten scenariusz wydawał się zagrożony. W kwietniu MF zapowiedziało, że począwszy od maja obniży oprocentowanie obligacji w ślad za kryzysowymi obniżkami stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (stopa referencyjna NBP zmalała w marcu i kwietniu łącznie o 1 pkt proc.). W rezultacie inwestorzy rzucili się po papiery z kwietniowej oferty. Sprzedaż obligacji oszczędnościowych sięgnęła wtedy 5,4 mld zł, ale w kolejnych dwóch miesiącach wynosiła już około 1 mld zł.
Na majową obniżkę stóp procentowych przez RPP (referencyjna została obniżona o 0,4 pkt proc., do 0,1 proc.) Ministerstwo Finansów już nie zareagowało, co pomogło w odbudowie popytu na obligacje detaliczne. Od lipca do końca 2020 r. co miesiąc Polacy przeznaczali na zakup tych papierów średnio 2,3 mld zł, tak samo jak w pierwszych trzech miesiącach roku.