Dobiega końca czwarty, ostatni, etap pracowniczych planów kapitałowych. Obejmuje on instytucje państwowe i samorządowe oraz najmniejsze firmy, które poza właścicielem zatrudniają od jednego do 19 pracowników. „Rzeczpospolita" dotarła do danych na temat udziału w PPK pracowników instytucji odpowiedzialnych za przygotowanie i wdrożenie tego programu. Okazuje się, że w Komisji Nadzoru Finansowego chęć pozostania w PPK zgłosiło 68 proc. uprawnionych do tego pracowników, w Ministerstwie Finansów – 61 proc., w Ministerstwie Pracy – 77 proc., a w Polskim Funduszu Rozwoju – 100 proc.
– Widać, że w tych instytucjach pracownicy wierzą w PPK – mówi nasz informator.
W trzech poprzednich etapach, gdy do programu przystępowali pracownicy dużych, średnich i małych firm, według danych PFR na udział w PPK zdecydowało się 30 proc. pracowników.
– W mojej ocenie w tych instytucjach pracodawca zaangażował się w kampanię informacją i zapewnił pracownikom rzetelną wiedzę na temat PPK – tak dane, do których dotarliśmy, komentuje Paweł Borys, prezes PFR, który odpowiada za wdrożenie PPK. Jego zdaniem dzięki rzetelnym informacjom pracownicy dowiedzieli się m.in., że pieniądze, które odłożą w PPK, będą w pełni ich prywatnymi oszczędnościami. – Pracodawca nie zniechęcał tu też do udziału w PPK. Przeciwnie, pokazywał, że warto zadbać o swoją przyszłość i skorzystać z dopłat pracodawcy. Innymi słowy, pracownicy w tych instytucjach posiadali pełną wiedzę o programie. Mają też kompetencje, żeby ocenić korzyści z uczestnictwa w PPK – ocenia szef PFR.
Jest przekonany, że cel minimum PFR, czyli ponad 3–3,5 mln uczestników PPK po wdrożeniu reformy, jest realny (uprawnionych jest ok. 11,5 mln osób). – To byłby milowy krok do upowszechnienia dodatkowych form oszczędzania na cele emerytalne w Polsce – uważa szef PFR. – Skala aktywów zgromadzonych dotąd w PPK przekracza już 4 mld zł, a zarządzające nimi fundusze uzyskują bardzo korzystne wyniki inwestycyjne. Przeciętny uczestnik PPK mógł w ostatnim roku podwoić swój kapitał – dodaje.