Polski Fundusz Rozwoju podsumował w poniedziałek trzy pierwsze etapy wdrażania programu pracowniczych planów kapitałowych. Z przedstawionych przezeń wyliczeń wynika, że do PPK przystąpiło dotąd 1 688 579 mln osób, czyli 30,4 proc. pracowników małych, średnich i dużych firm. Po doliczeniu do tego uczestników pracowniczych programów emerytalnych liczba pracowników oszczędzających na czas emerytury w obu tych programach rośnie do przeszło 2 mln i 33,4 proc. W samym PPK największą grupę uczestników stanowią pracownicy dużych firm, które zatrudniają co najmniej 250 osób. Firmy te uruchamiały ten program w drugiej połowie zeszłego roku. Dziś jest w nim przeszło 1,2 mln ich pracowników, a partycypacja sięga tu 35,6 proc. W małych firmach, które zatrudniają od 20 do 49 pracowników, a także w średnich, które zatrudniają od 50 do 249 osób, jest gorzej. Firmy te zakończyły proces uruchamiania PPK w listopadzie 2020 r. W małych przystąpiło do niego nieco ponad 119 tys. pracowników, czyli 22,3 proc., w średnich niemal 360 tys., czyli 21,9 proc. To wyniki znacznie gorsze od oczekiwań. A eksperci i tak zwracają uwagę, że PFR sztucznie podciągnął je w górę, liczbę uczestników odniósł bowiem do pracowników firm, które uruchomiły PPK, a nie do wszystkich. Tymczasem blisko 9 tys. firm nie podpisało umów o zarządzanie PPK, choć miały taki obowiązek, zaś w 32 tys. nie było aktywnych PPK.
Czytaj także: Ile naprawdę zarobili uczestnicy PPK przez III kw. 2020
PFR przyznaje, że oczekiwał wyższego udziału pracowników w programie. – 75 proc., o których wspominano w ocenie skutków regulacji dołączonej do ustawy o PPK, było mocno przeszacowane. To wiadomo od dawna. Musimy o tym zapomnieć – powiedział w poniedziałek Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Dodał, że spodziewał się, że po wdrożeniu PPK w małych i średnich firmach, liczba uczestników programu będzie o 500-700 tys. wyższa. Na przeszkodzie stanęła przede wszystkim pandemia koronawirusa.
- Pandemia zmienia nawyki oszczędzania – mówił szef PFR. I przytoczył wyniki badania, które pokazuje, że 36 proc. z nas oszczędza dziś nieco mniej niż Covidem, a 9 proc. oszczędza zdecydowanie mniej. – W sytuacji głębokiej recesji ludzie preferują krótkoterminowy pieniądz – gotówkę lub depozyty. Boją się podejmować decyzje długoterminowe, które w jakimś sensie blokują oszczędności. To efekt psychologiczny – tłumaczył Paweł Borys. Zwrócił przy tym uwagę, że sytuacja na rynku pracy jest dobra. Jego zdaniem, jeśli pandemia ustąpi, ludzie mogą przychylniej spojrzeć na różne formy długoterminowego oszczędzania. To szansa dla PPK.
Z początkiem 2021 r. rusza wdrażanie ostatniego, najtrudniejszego etapu tego programu. Obejmie blisko 6 mln najmniejszych firm (które poza właścicielem zatrudniają co najmniej jednego pracownika) oraz jednostek sektora finansów publicznych. Mimo pandemii PFR nie zamierza odraczać uruchomienia tego etapu. – Uznaliśmy, że trzeba wdrożyć cały program, nawet za cenę niższej partycypacji na jego starcie. To daje pewność regulacyjną ważną dla osób, które już uczestniczą w PPK i tych, które rozważają przystąpienie do tego programu – tłumaczył Paweł Borys.