Prezes Banku Anglii, Andrew Bailey udzielił w czwartek wywiadu BBC, w którym dużo mówił o potrzebie walki z inflacją. Również Wielka Brytania zmaga się bowiem z rosnącymi cenami – analitycy sądzą, że sięgnie ona 7 procent rocznie, co oznacza spadek realnych płac. Nic więc dziwnego, że rośnie presja płacowa, którą wzmaga także w Wielkiej Brytanii brak rąk do pracy (brexit odciął od rynku na Wyspach pracowników z krajów UE).
Zdaniem prezesa banku centralnego Zjednoczonego Królestwa pracownicy nie powinni jednak żądać podwyżek. Do utrzymania kontroli nad inflacją jest bowiem konieczne „umiarkowanie wzrostu płac”. Dziennikarz BBC, po tych słowach, zapytał Baileya wprost, czy to oznacza prośbę o to, by pracownicy nie prosili o podwyżki płac, na co prezes Banku Anglii odpowiedział: „właściwie tak”.
- To bolesne, nie chcę jednak tu w żaden sposób słodzić. To będzie bolało, ale musimy to zrobić, by szybciej zakończyć problem – powiedział Bailey.
Czytaj więcej
Jack Sweeney, nastolatek, który stał się rozpoznawalny po tym, jak Elon Musk domagał się zamknięcia konta śledzącego jego odrzutowiec, monitoruje więcej prywatnych samolotów bogaczy.
Andrew Bailey zarabia rocznie 575 tysięcy funtów, 18 razy więcej niż wynosi mediana płac w Wielkiej Brytanii. Nie dziwi więc, że jego wypowiedź wywołała falę krytyki w mediach i w mediach społecznościowych. Użytkownicy tych ostatnich skarżyli się, jak zauważa Business Insider, na to, że prezes Banku Anglii jest odklejony od rzeczywistości.