51 proc. Polaków będących w związku uważa, że osobiste wydatki każdy partner powinien pokrywać z własnej kieszeni - pokazuje badanie „Finanse w parze” Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Kobiety (67 proc.) częściej niż mężczyźni (60 proc.) deklarują odpowiedzialność za pilnowanie terminów spłat zaciągniętych zobowiązań. Kobiety również częściej trzymają pieczę nad codziennymi wydatkami w prawie co czwartym związku. Wskazało tak dwie trzecie pań (65 proc.) i blisko połowa panów (47 proc.).
Jeśli trzeba ponieść większe wydatki, jak np. zakup telewizora czy wyjazd wakacyjny, w połowie związków partnerzy deklarują, że dzielą się takimi kosztami w równym stopniu. W pozostałych przypadkach obciążenie to częściej biorą na siebie mężczyźni (37 proc.).
Podobnie sytuacja wygląda przy zaciąganiu kredytów czy pożyczek na wspólne potrzeby. Nieco ponad połowa partnerów bierze na siebie taką samą odpowiedzialność. W jednym na trzy związki osobą, która przyjmuje to na swoje barki, jest mężczyzna. Dodatkowo, panowie zdecydowanie częściej niż panie zgadzają się ze stwierdzeniem, że to oni powinni brać na siebie większe zobowiązania finansowe w imieniu rodziny. Uważa tak 51 proc. mężczyzn i 29 proc. kobiet. Częściej też mają oni większe długi. Wskazuje tak 30 proc. osób żyjących z drugą osobą. Nadal jednak większość (55 proc.) badanych deklaruje, że w ich związku zadłużenie rozkłada się w równym stopniu.
Kobiety i mężczyźni w podobnym stopniu przeznaczają pożyczki na remont, wyposażenie domu, zakup mieszkania czy regulowanie stałych rachunków, np. za telefon. Natomiast mężczyźni częściej niż kobiety finansują w ten sposób wydatki na samochód czy sprzęt IT. Kobiety pożyczają za to częściej na spłatę długów.