Autorzy cyklu, który powstawał przez ostatnich kilkanaście miesięcy, opowiadają o Ukraińcach przybyłych do Polski. Bohaterami serialu są osoby w różnym wieku, pochodzące z różnych środowisk i regionów Ukrainy. Wszyscy znaleźli swoje nowe domy w Warszawie i Krakowie.
Pierwszy odcinek cyklu przedstawia Andrija, zawodowego żołnierza pochodzącego ze wschodniej Ukrainy. Był na misjach w Iraku, Afganistanie, także w Afryce. Postrzał w 2014 roku na Majdanie przekreślił jego zawodową karierę i spowodował trwałą niepełnosprawność.
Stres całą dobę
– Szczęście mu jednak sprzyjało, bo kiedy przyjechał do Polski na leczenie, w szpitalu poznał wolontariuszkę, która stała się wkrótce jego żoną – opowiada Łukasz Borzęcki, pomysłodawca cyklu. – Dziś mieszkają razem pod Krakowem, w wynajętym domu z ogrodem. Andrij jeździ Uberem, Aleksandra, jego żona, z wykształcenia jest historykiem sztuki, pracuje jako księgowa w korporacji.
Kiedy Rosja najechała Ukrainę, każdy z odcinków został uzupełniony fragmentami dokręconymi w marcu, a nawet w kwietniu.
– Zależało nam, żeby pokazywały to, co teraz dzieje się z naszymi bohaterami – mówi Łukasz Borzęcki. – Andrij przekazał wszystkie swoje oszczędności rodakom dotkniętym wojną. Inny z bohaterów, Sasza, kolorowy ptak – w Ukrainie artysta, kompozytor pracujący w Polsce na budowie – chciał wrócić do ojczyzny. Jego walczący w Mariupolu brat zabronił mu, tłumacząc, że ktoś musi się zająć rodziną. I przyjechała do niego mama, którą się teraz opiekuje. Nie zgodził się, żeby nagrywać to postscriptum. Prawie każdy z nich ma kogoś w Ukrainie. Są w permanentnym stresie – od rana do wieczora. By go przezwyciężyć – starają się pomagać, ile tylko są w stanie.