Górski Karabach to nie wszystko. Turcja wypycha Rosję. A co zyska Władimir Putin?

Erdogan wypycha Rosję z Kaukazu Południowego i kroczy dalej z myślą o Azji Środkowej. Co Putin może otrzymać w zamian?

Publikacja: 28.09.2023 13:27

Recep Tayyip Erdogan

Recep Tayyip Erdogan

Foto: AFP

Od 1 stycznia przyszłego roku Górski Karabach jako separatystyczna republika przestaje istnieć. Dekret w tej sprawie opublikował Samwel Szachramanian, przywódca nieuznawanej republiki.

W czwartek armeńskie media informowały, że region opuściło już ponad 65 tys. ludzi (ze 120 tys. mieszkańców regionu) poprzez korytarz laczyński, otworzony przez władze Azerbejdżanu. Wygląda na to, że mieszkający tam Ormianie postanowili uciekać, nie czekając na pomoc społeczności międzynarodowej. Tysiące uchodźców nie są jedynym problemem Armenii. Azerbejdżan, wraz ze swoim najważniejszym sojusznikiem, Turcją, domaga się więcej i chce całkowicie przebudować geopolityczny układ w regionie.

Upadek Górskiego Karabachu: O czym marzy Recep Tayyip Erdogan

W odróżnieniu zajętego wojną z Ukrainą Władimira Putina, który sprawy Kaukazu Południowego powierzył swoim wojskowym w Armenii, Recep Tayyip Erdogan osobiście wkracza do gry. Odwiedził ostatnio Nachiczewan, graniczącą z Turcją eksklawę Azerbejdżanu, którą od reszty kraju Ilhama Alijewa oddziela armeńska prowincja Sjunik. Erdogan, razem z przywódcą Azerbejdżanu uczestniczył tam w uroczystościach z okazji położenia fundamentów pod budowę nowego gazociągu, który ma połączyć Nachiczewan z turecką miejscowości Igdir. To jednak nie wszystko. Erdogan po powrocie do Turcji w rozmowie z lokalnymi mediami mówił, że Turcja i Azerbejdżan zrobią wszystko, by „jak najszybciej otworzyć ten korytarz”. Chodzi o tzw. zangezurski korytarz, który połączyłby dwie części Azerbejdżanu poprzez terytorium Armenii. Presja w tej sprawie na Erywań ze strony Baku i Ankary jest ogromna, gdyż, po otwarciu takiego połączenia, w przyszłości z Azerbejdżanu do Turcji (i dalej do Europy) pojechałyby nie tylko pociągi i samochody osobowe, ale też popłynęłyby ropa i gaz.

Czytaj więcej

Górski Karabach przestanie istnieć. Jest decyzja

- Azerbejdżan z Turcją idą za ciosem i wszystko będzie zależało od tego, czy uda im się zmusić Armenię do otwarcia korytarza dyplomatycznie, np. podczas spotkania Alijewa z premierem Armenii, Nikolem Paszynianem 5 października w Hiszpanii. Czy jednak będą musieli postraszyć kolejną interwencją militarną, a tego pewnie Alijew by nie chciał, bo byłby to już atak na suwerenne terytorium Armenii – mówi „Rzeczpospolitej” Wojciech Wojtasiewicz, analityk PISM zajmujący się Kaukazem Południowym. Jak twierdzi, sprawa jest dynamiczna i żadnego scenariusza nie można wykluczyć.

Armenia, jeżeli rząd wytrzyma protesty i dogada się z Baku, może definitywnie opuścić Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i wyprosić rosyjskich żołnierzy ze swojego terytorium

Dla państwa Erdogana, który ustawia się do zdjęcia przy mapie Wielkiego Turanu (państw zamieszkałych przez ludy turkijskie) czy konsekwentnie od lat zwiększa swoją obecność w Azji Środkowej (poprzez chociażby Organizację Państw Tureckich), to coś znacznie większego niż tylko „korytarz”. W przyszłości tamtędy mogą popłynąć ropa i gaz, m.in. z Kazachstanu i Turkmenistanu, którzy od kilku lat (a zwłaszcza po ataku Rosji na Ukrainę) rozwijają współpracę z sektorem energetycznym Azerbejdżanu. Otwarciem tego korytarza zainteresowani są też Chińczycy, którzy szukają alternatywnych wobec Rosji dróg eksportu swoich towarów do Europy w ramach inicjatywy Jeden Pas i Jedna Droga. I wiele wskazuje na to, że pod wpływem tych wszystkich sił pozostawiona przez Rosję Armenia nie będzie miała dużej siły oporu.

Wiadomo co traci Rosja. A co zyska?

Straty Rosji w tej sytuacji jest oczywiste. Armenia, jeżeli rząd wytrzyma protesty i dogada się z Baku, może definitywnie opuścić Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym i wyprosić rosyjskich żołnierzy ze swojego terytorium. Poza tym nowe połączenie pomiędzy Azją Środkową a Turcją poprzez terytorium Armenii osłabia pozycje Rosji, gdyż kraje te obecnie w dużej mierze są uzależnione od eksportu swoich surowców do Europy poprzez terytorium Rosji. Co w zamian za bierność Rosji Putinowi mógł obiecać Erdogan podczas ich spotkania w Soczi na początku września?

Czytaj więcej

Trwa ucieczka tysięcy Ormian z Karabachu. Zwycięski Azerbejdżan chce kolejnych zdobyczy

- Po pierwsze może chodzić o komplikowanie procesu ratyfikacji przez turecki parlament porozumienia dotyczącego przyjęcia Szwecji do NATO. Po drugie, może chodzić o kontynuację przepływu poprzez Turcję zachodnich towarów do Rosji. Nie można wykluczać też, że Erdogan zapewnił, iż Turcja nie będzie prowadziła antyrosyjskiej i prozachodniej polityki wobec konfliktu na Ukrainie – mówi analityk PISM. – Myślę, że Rosja obecnie jest w takiej sytuacji, że raczej bardziej prosi, niż stawia warunki. Rosjanie nie mogą się pokłócić się z Turkami, bo zamkną dla nich granice (poprzez Turcję Rosjanie latają do innych państw - red.), albo zrezygnują z ich surowców naturalnych – dodaje.

Od 1 stycznia przyszłego roku Górski Karabach jako separatystyczna republika przestaje istnieć. Dekret w tej sprawie opublikował Samwel Szachramanian, przywódca nieuznawanej republiki.

W czwartek armeńskie media informowały, że region opuściło już ponad 65 tys. ludzi (ze 120 tys. mieszkańców regionu) poprzez korytarz laczyński, otworzony przez władze Azerbejdżanu. Wygląda na to, że mieszkający tam Ormianie postanowili uciekać, nie czekając na pomoc społeczności międzynarodowej. Tysiące uchodźców nie są jedynym problemem Armenii. Azerbejdżan, wraz ze swoim najważniejszym sojusznikiem, Turcją, domaga się więcej i chce całkowicie przebudować geopolityczny układ w regionie.

Pozostało 87% artykułu
Dyplomacja
„Die Zeit” publikuje fragment pamiętników Angeli Merkel. Jest o Trumpie i Putinie
Dyplomacja
Jest rekacja brytyjskiego rządu na zmianę doktryny nuklearnej Rosji
Dyplomacja
W związku z wygraną Trumpa na Ukrainie pojawią się wojska NATO? Mowa m.in. o Polsce
Dyplomacja
Kreml po decyzji Joe Bidena ws. ataków na Rosję: Zmieniliśmy doktrynę nuklearną
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Dyplomacja
G20: szczyt rozpadu świata