Narendra Modi, premier Indii i gospodarz rozpoczynającego się 9 września dwudniowego spotkania w New Delhi, stawał w ostatnich tygodniach na głowie, aby udało się uzgodnić wspólny komunikat po szczycie. Ale niemal na pewno na próżno. Poszło o fragment potępiający „agresję Rosji na Ukrainę”. To zdanie co prawda jedynie skopiowano z deklaracji poprzedniego szczytu G20 na wyspie Bali w 2022 r., jednak od tego czasu Chiny usztywniły swoje stanowisko w sprawie wojny, jaką prowadzi Moskwa.
Pekin blokował jednak porozumienie też w wielu innych punktach – od ochrony środowiska po system ochrony zdrowia czy regulacje finansowe. Wreszcie, chińskie władze opublikowały mapę, na której zaznaczyły jako własne tereny graniczne, do których roszczą sobie pretensje Indie. To spowodowało ostre napięcie między Pekinem i New Delhi. Od paru dni zaczęły też krążyć pogłoski, że Xi Jinping, który od objęcia władzy w 2012 r. zawsze przyjeżdżał na szczyty G20, tym razem wyśle tu tylko premiera Li Qianga.
Relacje między USA i Chinami są coraz bardziej napięte
Ponieważ w stolicy Indii pojawi się Joe Biden, w ten sposób znika możliwość spotkania przywódców dwóch najważniejszych mocarstw świata. Nie widzieli się oni od listopada zeszłego roku. A relacje między Waszyngtonem i Pekinem są coraz bardziej napięte, w szczególności po nałożeniu przez Biały Dom zakazu inwestowania przez amerykański kapitał w Chinach w sztuczną inteligencję, technologie kwantowe oraz pólprzewodniki najnowszej generacji. – Szkoda, że nie przyjedzie. Może zobaczymy się jesienią – powiedział Joe Biden.
Czytaj więcej
Prezydent USA Joe Biden powiedział, że jest rozczarowany faktem, iż prezydent Chin Xi Jinping nie weźmie udziału w szczycie przywódców G20 w Indiach. Dodał, że "zamierza się z nim zobaczyć".
Chińska wolta to z jednej strony sygnał, że Xi, jeśli w ogóle chce doprowadzić do odprężenia z Ameryką, to na własnych warunkach. Z drugiej strony jest to wyraz narastającej wrogości wobec Indii, które angażują się w coraz bliższą współpracę z Waszyngtonem. Ale jest i szersza perspektywa: Chińczycy mają wrażenie, że coraz słabiej kontrolują G20, forum, które powstało w trakcie kryzysu finansowego jako próba zrównoważenia znaczenia zachodnich demokracji i ich G7. Od tego czasu jednak szereg państw – w tym Japonia, Korea Południowa czy Niemcy – zaczął usztywniać swoje podejście do Chin w odpowiedzi na coraz bardziej agresywną politykę Pekinu.