O to, czy Rosja ma jeszcze na świecie przyjaciół, po tym jak kolejne kraje zaczęły nakładać na nią sankcje po inwazji na Ukrainę, zapytano Zacharową w państwowym kanale Russija 1. - Oczywiście, że tak. Spójrzcie na reakcję światowych gigantów. Na tych, którzy nie udają gigantów, tylko są prawdziwymi gigantami. Cóż, w szczególności Chiny. Widzicie ich reakcję - mówił rzeczniczka MSZ.
Zacharowa wyraziła też opinię, że władze ukraińskie „zdelegitymizowały się”. - Wypchali Ukrainę bronią, bo rząd centralny po prostu zdelegitymizował się w Kijowie, nie kontroluje sytuacji, gdy broń była rozprowadzana po całym kraju przez cały rok - mówiła, nie wyjaśniając, co ma na myśli.
Według niej organizacje międzynarodowe zrobiły wszystko, „aby nie oddawać pełnoprawnego głosu tym ludziom, którzy mogliby rzetelnie opowiedzieć o tym, co się tam dzieje”. - To samo wydarzyło się w 2008 roku, kiedy cały świat krzyczał, nazywając nas agresorami i mordercami, nie oddając głosu ludziom z Osetii Południowej i Abchazji. (...) Historia to obaliła, udowodniła, że to Saakaszwili rozpoczął agresję w 2008 roku - przekonywała.
Czytaj więcej
Dzięki swojej charyzmie, ostremu językowi i umiejętnemu wykorzystywaniu nowych mediów Maria Zacharowa zmieniła oblicze rosyjskiej dyplomacji. Dostosowała je do warunków XXI wieku i coraz bardziej agresywnej polityki Kremla.
Zhang Hanhui, chiński ambasador w Moskwie, mówił dziennikarzom, że „w obecnych warunkach Chiny i Rosja są głównymi gwarantami utrzymania pokoju i bezpieczeństwa na świecie”. Oświadczenie wywołało euforię rosyjskich propagandystów i części polityków, coraz dotkliwiej odczuwających izolację Moskwy z powodu agresji na Ukrainę. Ale eksperci sądzą, że stosunek Pekinu do rosyjskiej wojny jest znacznie bardziej zdystansowany, niż wynikałoby to z wypowiedzi ambasadora.