E-aut przybywa, ale nie ma gdzie ich ładować

Tempo budowy infrastruktury ładowania słabnie. Połowa powiatów nie ma ani jednej ogólnodostępnej ładowarki. Brakuje ich też na trasach tranzytowych.

Publikacja: 08.09.2021 19:50

Najwięcej ładowarek jest w dużych miastach. W tych najmniejszych kierowcy skazani są na domowe urząd

Najwięcej ładowarek jest w dużych miastach. W tych najmniejszych kierowcy skazani są na domowe urządzenia

Foto: Adobe Stock

 

Choć rozwój elektromobilności w Polsce zaczął w połowie lipca rozpędzać nowy program dopłat do zakupu e-aut, to hamulcem staje się mizerne tempo budowy infrastruktury ładowania. Na dodatek zwolniło: jeśli w 2020 r. przybywało średnio 0,97 ładowarki dziennie, to od stycznia do lipca tego roku już tylko 0,91 – wynika z danych firmy SPIE Building Solutions, która montuje stacje ładowania w biurach i galeriach handlowych.

Tymczasem zakupy samochodów elektrycznych mocno przyspieszają: w 2020 r. rejestrowano ich średnio 27 dziennie, a w tym roku już 45 dziennie.

Czytaj więcej

Te banki obsłużą program dopłat do leasingu e-aut

Elektryczne białe plamy

To problem dla kierowców, bo nawet gdy znajdą na swojej trasie ładowarkę, to często jest zajęta. Jak podał Instytut Samar, powołując się na dane z Urzędu Dozoru Technicznego, na koniec lipca w Polsce funkcjonowały 1274 stacje ładowania, na których było 1559 ładowarek z 3013 punktami ładowania. Jednak nie wszystkie stacje są ogólnodostępne. Tych ostatnich jest 979, co daje liczbę 1167 ładowarek z 2306 punktami ładowania. W dodatku samo rozmieszczenie stacji jest bardzo nierównomierne. w regionach południowo-wschodnich oraz północno-zachodnich jest mnóstwo białych plam. – Blisko połowa powiatów nie ma żadnego ogólnodostępnego punktu ładowania – informuje Samar.

Wciąż są kłopoty z ładowaniem e-aut na trasach tranzytowych. Co prawda w połowie tego roku nowe umowy na postawienie ładowarek przy drogach ekspresowych i autostradach podpisała Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Stacje pojawią się przy autostradach A1, A2, A4 oraz ekspresówkach S3, S7 i S9. Jednak ich uruchomienie planowane jest na drugą połowę 2022 r. Własne ładowarki stopniowo uruchamiają także koncerny paliwowe. Orlen do końca 2021 r. zadeklarował uruchomienie ponad 80 stacji, Lotos postawił ładowarki na trasie Warszawa–Trójmiasto, zakładając, by najdłuższy odcinek między nimi nie przekraczał 150 km. Ale na wyjątkowo ruchliwej trasie z Warszawy do Katowic z ładowaniem e-auta jest już gigantyczny problem.

Według Karola Kubiaka, specjalisty w SPIE Building Solutions, tegoroczny spadek tempa budowy infrastruktury nie będzie jednak trwały. – Widzę zwiększające się zainteresowanie i rosnącą liczbę próśb o wyceny. Wkrótce te zapytania ofertowe będą widoczne w statystykach uruchamianych stacji – uważa Kubiak. Byłaby to szansa na przełamanie niepokojącego trendu. Jak informował Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, w I kwartale 2021 r. liczba ogólnodostępnych punktów w Polsce względem końca 2020 r. wzrosła o zaledwie 5 proc., podczas gdy w Niemczech aż o 10 proc. Nic dziwnego: sieć ładowania jest tam nieporównanie bardziej rozbudowana – już w połowie tego roku przekroczyła 40 tys. punktów.

Milion ładowarek

Komisja Europejska, zakładając całkowite odejście od napędów spalinowych najpóźniej w połowie przyszłej dekady, wyznaczyła cel miliona punktów ładowania do 2025 r. Miałby zaspokoić rosnącą liczbę e-aut. Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA w drugim kwartale 2021 r. sprzedaż aut z napędem czysto elektrycznym (bateryjnym) podskoczyła w UE o prawie 232 proc., do 210,3 tys. Na najważniejszych unijnych rynkach wzrost okazał się jeszcze większy: np. w Niemczech sięgnął 357 proc. Udział aut z napędem bateryjnym we wszystkich rejestracjach nowych samochodów osobowych podwoił się – z 3,5 proc. w okresie kwiecień–czerwiec 2020 r. do 7,5 proc. w pierwszej połowie 2021 r.

Według Obserwatorium Rynku Paliw Alternatywnych dla większości polskich kierowców ładowanie e-auta nie stanowi jednak problemu. Jak wynika z badania EV Klub Polska, aż 83 proc. posiadaczy e-samochodów preferuje ładowanie swoich aut z prywatnych źródeł energii. To najbardziej opłacalne rozwiązanie: – Przy korzystaniu z taryfy nocnej G12 przejechanie 100 km samochodem kompaktowym może kosztować ok. 9 zł. Biorąc pod uwagę obecne ceny paliwa, na pokonanie tego dystansu porównywalnym samochodem spalinowym musielibyśmy wydać ok. 30 zł – stwierdza Albert Kania z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).

Obecnie 27 proc. stacji ładowania e-aut stoi na publicznych parkingach, 22 proc. w obrębie galerii handlowych, 19 proc. na terenach hoteli, a 10 proc. na stacjach paliw.

 

Choć rozwój elektromobilności w Polsce zaczął w połowie lipca rozpędzać nowy program dopłat do zakupu e-aut, to hamulcem staje się mizerne tempo budowy infrastruktury ładowania. Na dodatek zwolniło: jeśli w 2020 r. przybywało średnio 0,97 ładowarki dziennie, to od stycznia do lipca tego roku już tylko 0,91 – wynika z danych firmy SPIE Building Solutions, która montuje stacje ładowania w biurach i galeriach handlowych.

Pozostało 90% artykułu
Wydarzenia
Elektromobilność to jest przyszłość
Finanse firmy
Banki uruchomią dopłaty do leasingu elektrycznych samochodów
Archiwum
Miasta przyjazne „elektrykom”
Biznes
Polska Moc Biznesu: w centrum uwagi tematy społeczne i bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Biznes
Zyski z nielegalnego hazardu w Polsce zasilają francuski budżet? Branża alarmuje